Ilekroć czytam lub słyszę opinie typu: „Kiedyś było lepiej. Dzieci słuchały nauczycieli. Nauczyciel to był autorytet. Nikt w domu nie mówił źle o ich pracy. Ksiądz miał zawsze rację. Pani w sklepie była ważna. Musieliśmy być mili i podporządkowani, a jak nie to lanie od rodziców.” O zgrozo! Dobrze, że te czasy już za nami.
Wpajano nam takie ideologie, że strach było myśleć samodzielnie. Zaprogramowani na posłuszeństwo bez możliwość własnego zdania, do dziś jesteśmy więźniami takiego systemu. Myślą przewodnią jest: co wypada a co nie. Przez życie z hasłem: „Co powie mama?” Zablokowani całkowicie na siebie samych. Nikt nie pytał nas o zdanie. Do dzisiaj wydaje nam się nam, że na wszystko powinniśmy mieć zgodę.
Jeśli od małego nie nauczymy dziecka mówić TAK, ono nigdy też nie nauczy się mówić NIE. Będzie łatwym łupem dla niewłaściwych ludzi. Ze zgodą na ból, alkohol, narkotyki, na przemoc. Pozwólmy dzieciom mieć własne zdanie, uczmy ich wyrażania emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. Przekazujmy dobre wzory ale nie twórzmy z dzieci kopi nas samych. Przyjęte kanony kultury osobistej są dobre i właściwe. Jednak szacunek do drugiego człowieka nie jest obowiązkowy, zwłaszcza do ludzi, którzy na niego nie zasługują. Nie uczymy dzieci przymusowej obecności i tolerancji. Pokazujmy im, że nie musimy się zgadzać na przebywanie z ludźmi, którzy nas wewnętrznie rujnują i niszczą. Przecież nikt nie ma prawa nikogo krzywdzić.
My dzieci lat 70., zamknięci w komorze strachu własnego ja. To nie technologia, czy przełom wiary powoduje zwiększenie się ilości rozwodów. To ich wolność, tych młodszych sprawia, że potrafią walczyć o siebie. Nam wydawało się, że tak musimy żyć: w poniżeniu, w smutku, w samotność. W dobre imię Boga, dzieci, rodziny. Tak wcale nie musiało być.
Rodzice! Pozwólcie dzieciom mieć własne zdanie. Mówić TAK lub NIE. To bardzo ważne. Kształtujcie ich na wrażliwych, mądrych ludzi a nie na zaprogramowane maszyny do życia.
Eliza Grzeszczuk / „ELAJZA”