Dlaczego Roman Szełemej nie musi osobiście jeździć do Warszawy? Ano dlatego, iż jego „ego” sięga tam z Wałbrzycha. Podobnej treści suchar równie dobrze pasuje do Jacka Sutryka i Aleksandry Dulkiewicz. Z jakiego powodu Rafał Trzaskowski często jest nieobecny w swoim gabinecie? Otóż jego „ego” w Warszawie też nie mieści się w stołecznym ratuszu.
Prezydenci, burmistrzowie, wójtowie, starostowie, radni wszelkich szczebli zebrali się dzisiaj w… jednym z warszawskich teatrów. Postanowili po raz kolejny przypomnieć o swoim istnieniu, skupić na sobie kamery i mikrofony oraz wszelkie inne medialne tuby. Mantrą, jaką postanowili wdrukować w przekaz dnia jest zarzut, jakoby Polski Ład miał odzierać samorządy z ich dochodów. Kompletnie przemilczają fakt, że Polski Ład zakłada radykalne obniżenie podatków dla większości ich mieszkańców, a w odniesieniu do niektórych grup całkowite zniesienie podatków.
Jakie są fakty wynikające ze sprawozdań budżetowych jednostek samorządu terytorialnego?
-
W skali całego kraju – po pierwszym półroczu 2021 roku samorządy osiągnęły nadwyżkę budżetową na poziomie prawie 22,5 mld zł, zaś nadwyżka bieżąca to niemal 23 mld zł.
-
W planach finansowych na rok 2021 wszystkie samorządy łącznie zaplanowały dochody z udziału w PIT i CIT oraz subwencji ogólnej w wysokości 137 mld zł. Prognozy wskazują, że na koniec roku dochody te wyniosą 145 mld zł. Oba korzystne zjawiska są szczególnie odczuwalne przez duże miasta.
-
W latach 2011 – 2015 łączne dochody wszystkich samorządów wyniosły 926 mld zł. W latach 2016 – 2020 była to już kwota 1 297 mld zł – to wzrost o 40%!
Polski Ład w odniesieniu do jednostek samorządu terytorialnego oznacza nie tylko wzrost, ale gwarancję poziomu dochodów, a tym samym otwiera przestrzeń do długoterminowego planowania planów rozwojowych. Wszystko po to, by efekt zwiększonych dochodów realnie odczuli mieszkańcy gmin, powiatów i województw.
-
Jeszcze w roku bieżącym samorządy otrzymają dodatkowe 8 mld zł – podzielone algorytmem, opartym na obiektywnych danych. Pieniądze te będą mogły wydać do końca 2022 roku według własnych decyzji.
-
Także w 2021 r. kolejne 4 mld zł zostanie przekazanych na wsparcie inwestycji wodno-kanalizacyjnych. Te środki również będą dzielone według algorytmu i zostaną przekazane do gmin jako uzupełnienie subwencji ogólnej.
-
Od 2022 r. dochody z PIT i CIT będą przekazywane w równych miesięcznych transzach. Jeśli dochody z PIT i CIT w danym roku spadną poniżej ustalonego poziomu, samorządy otrzymają tzw. subwencję rozwojową. Nie będzie więc mowy o nagłym spadku dochodów wymuszającym „cięcia” wydatków w ciągu roku.
-
Wysokość subwencji rozwojowej będzie kalkulowana m.in. w oparciu o poziom inwestycji w danym samorządzie, ale o konkretnym przeznaczeniu środków będzie decydowała rada gminy, powiatu czy sejmik województwa. Środki będą mogły być wydatkowane na zadania bieżące.
Nie sposób w ramach tego tekstu zmieścić szczegółów transformacji sfery finansów publicznych, jakie obejmą jednostki samorządu terytorialnego. Praktycy samorządności – jak się zwykło mówić: „gospodarze lokalnych wspólnot” – doskonale wiedzą, co oznacza wdrożenie mechanizmów Polskiego Ładu, w połączeniu z rządowymi programami inwestycji lokalnych oraz budowy dróg samorządowych czy też wdrożonego w tym roku programu inwestycji samorządowych (którego operatorem jest Bank Gospodarstwa Krajowego).
Należy stwierdzić wprost i bez ogródek: samorządy przechodzą po raz pierwszy od 1990 roku do strefy komfortu. Planowanie i realizowanie projektów rozwojowych służących mieszkańcom wsi i miast (małych, średnich i dużych) staje się zadaniem przewidywalnym i obliczalnym, a nie kwestią „pobożnych życzeń” i „wyborczych obietnic”. Wymagać też będzie zdecydowanie większego profesjonalizmu i przejrzystości procesów decyzyjnych, a nade wszystko realnego udziału w nich samych mieszkańców.
Wyleniałe lwy samorządowych salonów… – …pokazują kły i pazury w sprawach ideologicznych, …tępieją słuchowo i wzrokowo, gdy trzeba rozwiązywać codzienne problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy, … od wyborów do wyborów propagandowo łaszące się do mieszkańców, aby nie stracić szans na dalsze rozdzielanie synekur, …szastają niezarobionymi przez siebie pieniędzmi na irracjonalne ekonomicznie czy społeczne cele, ale jednocześnie skwapliwie przytulają wszelkie możliwe profity, …śnią aroganckie sny o udzielności lokalnych księstw w opozycji do unitarnego państwa.
Prezydenci polskich miast obawiają się, że stracą przypisane im dotąd królestwo. Zaskakująco łatwo w tej orkiestrze niezadowolenia grają burmistrzowie, wójtowie, starostowie i radni mniejszych jednostek. Wygrywają tu jednak partyjne, towarzyskie (inne?) relacje (zależności?).
Nie przeszkadza to jednym i drugim gorliwie dopominać się o kolejne dotacje od rządu. Udają, że nie widzą licznych prób wyrównania szans rozwojowych na korzyść mniejszych czy słabszych gmin. Wmawiają nawet opinii publicznej, że podział środków nie jest sprawiedliwy, choć dzielone sumy są wielokrotnie wyższe od tych, którymi ich polityczni idole łaskawie dzielili się z samorządami. Zasłaniają mapę dotacji przyznawanych przed 2015 rokiem twierdząc, że nie miała nic wspólnego z partyjnymi preferencjami włodarzy.
Mieszkańcy gminy tworzą z mocy prawa wspólnotę samorządową – napisano w ustawie o samorządzie gminnym z 1990 roku. Analogiczne zapisy znajdujemy w ustawach o samorządzie powiatowym i wojewódzkim z 1998 roku. Przywracanie samorządów mieszkańcom nie tylko nie spotyka się z entuzjazmem, ale natrafia na rewolucyjny opór tych, którzy chcą „aby nadal było tak, jak dotąd”.
Zamiast w swoich lokalnych wspólnotach wykonywać przypisaną samorządom codzienną pracę organiczną, lokalni politycy porywają sztandary (niekiedy tęczowe, innym razem z herbami swoich miast lub w barwach Unii Europejskiej, najrzadziej biało-czerwone) i wygłaszają frazesy o lokalnej demokracji.
Krzysztof Kotowicz