Można mówić o swoistym rekordzie niedecyzyjności na przykładzie wczorajszej sesji Rady Gminy Kamieniec Ząbkowicki. Radni mieli do rozpatrzenia 17 projektów uchwał. W przypadku pięciu nie było rozstrzygnięcia (wynik głosowania 7:7), trzy inne uchwały nie zostały podjęte, gdyż nikt nie był „za”, nikt nie był „przeciw”, a głosujący radni gremialnie wstrzymywali się od głosu. Jedna z uchwał w ogóle nie została poddana głosowaniu ze względu na rażące uchybienia formalne wnioskodawców (nota bene nikt nie podpisał się pod jej uzasadnieniem, a projekt powstał w komisji rewizyjnej).
7 radnych było „za” i 7 radnych było „przeciw” wystąpieniu o nadanie statusu gminy miejsko-wiejskiej i praw miejskich dla Kamieńca Ząbkowickiego. Temat wrócił już po raz kolejny (poprzednie próby opisywaliśmy w naszym portalu). Tym razem jednak brak rozstrzygnięcia odsuwa szansę nadania praw miejskich dla Kamieńca Ząbkowickiego co najmniej o dwa lata. Formalny termin złożenia wniosku w tej sprawie do Rady Ministrów RP upływa bowiem 31 marca br. Po tym głosowaniu i pod koniec sesji miała miejsce polemika pomiędzy zwolennikami praw miejskich, a tymi, którzy sabotują tę inicjatywę. Głos zabrał m.in. radny Dominik Krekora, który akcentował brak racjonalnych argumentów na „nie” w tej sprawie i wykazał potencjalne szanse dla Gminy, które traci samorząd w wyniku rezygnacji z wystąpienia o prawa miejskie. Zwrócił przy tym uwagę, że radni, którzy są uporczywie na „nie” – tu wskazał szczególnie na radnego Mateusza Gnaczego – praktycznie odmawiają podania jakiejkolwiek argumentacji i działają – w opinii Dominika Krekory – pod dyktando obecnego na sali obrad kontrkandydata na wójta z wyborów w 2014 r., a nie dla dobra Gminy Kamieniec Ząbkowicki. W podobnym tonie wypowiedział się także Jan Włoch – przewodniczący Rady Sołeckiej Kamieniec Ząbkowicki I, który stwierdził, że widząc na każdej sesji liczenie głosów siedem do siedmiu czuje zażenowanie i ma wątpliwość czy takie sesje mają sens. Dodał ponadto: „Dziwię się, że nie bierzecie pod uwagę tego, co jest potrzebne młodym, choć sami jesteście młodzi. To przykre i zawstydzające!” Głos zabrała radna powiatowa Agnieszka Tandereszczak, która nawiązując do uchwały w sprawie praw miejskich przyznała, że część gminnych radnych nie chce zmiany na lepsze i ich postępowanie motywowane jest li tylko niechęcią wobec wójta.
„Za” uchwałą w sprawie wystąpienia z wnioskiem o nadanie statusu miasta miejscowości Kamieniec Ząbkowicki głosowali wczoraj:
Do sprawy praw miejskich odniósł się na koniec obrad wójt Marcin Czerniec. Wymieniając z imienia i nazwiska radnych, którzy byli przeciwni tej inicjatywie, stwierdził m.in. „że w historii gminy nie zapiszą się złotymi zgłoskami”. Nawiązał przy tym do ponad 3-letniego cyklu przygotowań, prac analitycznych i dokumentacyjnych, wysiłku wielu osób przychylnych Gminie Kamieniec Ząbkowicki oraz do opinii większości mieszkańców, którzy brali udział w ubiegłorocznych konsultacjach społecznych. „To wszystko zostało zniweczone! Może kiedyś wrócimy do tego, by dać naszej Gminie szansę na skok rozwojowy, ale teraz warto i trzeba zapytać się jak wyobrażamy sobie naszą gminę za 10, 20 i 30 lat” – retorycznie pytał wójt. „Możecie być z siebie dumni, bo dzisiaj triumfujecie w oporze wobec dobra wspólnego, ale ocena przyjdzie wcześniej czy później i odpowiedzialność od dzisiaj spoczywa wyłącznie na waszych barkach” – kontynuował Marcin Czerniec.
„Przeciw” uchwale w sprawie wystąpienia z wnioskiem o nadanie statusu miasta miejscowości Kamieniec Ząbkowicki głosowali wczoraj:
Identyczne, czyli remisowe, rezultaty głosowań dotyczyły projektów uchwał o zmianie wynagrodzenia wójta (jak już pisaliśmy Marcin Czerniec otrzymuje wynagrodzenie najniższe wśród włodarzy w Powiecie Ząbkowickim) oraz w sprawie zmiany wysokości diet dla radnych. Remis 7:7 padł również w przypadku nowego projektu uchwały o gminnym funduszu sołeckim. Radni wstrzymywali się natomiast od głosu przy projektach uchylających wcześniejsze uchwały dotyczących funduszu sołeckiego dla wsi Kamieniec Ząbkowicki II, Doboszowice i Ożary (w ogóle z udziału w głosowaniach zrezygnował radny Dominik Krekora i Tadeusz Cenarski). Podczas relacjonowanej przez nas sesji w listopadzie 2015 r., większością głosów radnych opozycyjnych wobec wójta, rok temu, podjęto wymienione wyżej uchwały wbrew obowiązującym procedurom. Zakwestionowała je Regionalna Izba Obrachunkowa i wezwała do ich uchylenia. Wczorajsze stanowisko Rady Gminy, a właściwie jego brak sprawi, że uchwały zostaną wyeliminowane z obiegu prawnego w drodze postępowania nadzorczego, gdyż są w oczywisty sposób niezgodne z prawem. Radni nie zdecydowali się także na rozstrzygnięcie dotyczące projektu uchwały o bezzasadności skargi na działalność wójta. Chociaż okazało się, że wnioskodawczyni skargi przedstawiła w niej niezgodne z rzeczywistością dane i komisja rewizyjna potwierdziła to, radni zagłosowali 7:7. W porządku obrad był też projekt o uznaniu innej skargi na wójta za zasadną, ale jak wykazał to w trakcie debaty radny Dominik Krekora, projekt ten sporządzono z rażącym naruszeniem procedur i ostatecznie nie został on w ogóle rozpatrzony. Pozostałe projekty uchwał, w tym dotyczące zmian w tegorocznym budżecie były przyjmowane jednogłośnie. Jednak i tu nie zabrakło zgrzytu. Okazało się bowiem – co ujawniła podczas dyskusji radna Bernadeta Chodasewicz – że zaskarżona w kwietniu 2015 r. przez prokuratora rejonowego uchwała w sprawie ustalenia na terenie gminy liczby punktów sprzedaży napojów alkoholowych zawierających powyżej 4,5 proc. alkoholu oraz zasad usytuowania miejsc sprzedaży i podawania napojów alkoholowych, czekała na rozpatrzenie do wczoraj (sic!). Radna wykazała opieszałość przewodniczącego Aleksandra Ciapki, który bez racjonalnych powodów – zdaniem radnej – odwlekał podjęcie decyzji przez prawie rok. W efekcie tego uchwała została zaskarżona przez prokuratora do sądu administracyjnego i podejmowanie uchwały następuje pod rygorem wyroku sądowego. Radna Bernadeta Chodasewicz po raz kolejny negatywnie zrecenzowała fakt, iż przewodniczący Rady Gminy nie informuje wszystkich radnych o napływającej do niego korespondencji, co może skutkować kolejnymi deliktami w działaniu Rady.
Na początku sesji radni przyjęli sprawozdanie z funkcjonowania Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kamieńcu Ząbkowickim za 2015 rok. Informację w tej dziedzinie przedstawiła kierownik Helena Staśkiewicz-Dobrowolska. Informację o stanie dróg powiatowych i wojewódzkich na terenie gminy zreferował Marek Antoni Drożdż – dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych. Najbardziej interesującym wątkiem był spodziewany w tym roku kapitalny remont mostu na drodze wojewódzkiej nr 390 w kierunku Złotego Stoku. W związku z tym koniecznym przedsięwzięciem w niedługim czasie spodziewać się należy poważnej zmiany organizacji ruchu w całym rejonie. Trasy dla samochodów ciężarowych poprowadzą przez Kłodzko i Paczków, dla aut osobowych zostanie przez Przyłęk i drogę krajową nr 8. Remont rozpocznie się prawdopodobnie jeszcze przed wakacjami letnimi i potrwa do końca grudnia br.
Piłowanie gałęzi, na której się siedzi to: A. sport ekstremalny. B. ignorancja wobec faktów. C. happening nastawiony na poklask. Proszę wybrać…
Niezależnie od tego, który z wymienionych wariantów ma zastosowanie wobec grupy radnych, którzy uporczywie powtarzali „nie, bo nie” wobec wniosku wójta i opinii większości mieszkańców gminy, to gdy gałąź pęknie, upadek nie będzie miłym doznaniem. Można jednak mieć wrażenie, że radni skupieni wokół niedoszłego wójta, uznają kołysanie drzewa ciętego przez siebie, „sesja po sesji”, za …przyjemność, a szum piły za …muzykę. Całość usypia ich zdolność do racjonalizowania rzeczywistości. Nie trafia do nich stanowisko wójta (choć systematycznie i skutecznie punktuje ich błędy, co potwierdzają organy nadzoru). Nie słuchają argumentów radnych, którzy są w tej sprawie na „tak”. Co więcej, w ogóle nie formułują swoich uzasadnień. „Nie muszę się tłumaczyć!” – mówi jeden z radnych opozycyjnych”. Udają, że nie słyszą ostrych ocen i gorzkich komentarzy padających z ust mieszkańców obecnych w sali posiedzeń. Potrafią nawet reagować ksenofobicznie pytając o miejsce zamieszkania osób wyrażających odmienne od nich zdanie, choć sami nie mają oporów, żeby po sesji stanąć w grzecznym kółeczku wobec swojego „guru” niemieszkającego w Kamieńcu i przyjmować jego instrukcje. Wspomniane objawy ksenofobii, jakie można było dostrzec wczoraj w zachowaniu jednego z radnych gminnych, atakującego werbalnie radną powiatową, ujawniły o wiele poważniejszy problem. Poważniejszy nawet, niż kwestia praw miejskich! Jak bowiem widać gołym okiem – nie chodzi już o to, kto ma rację, ale komu przysługuje prawo do jej wyrażania. Taki kierunek postępowania degeneruje życie publiczne i odpowiadają za to ci, którzy są na „nie”. Znamienny jest brak reakcji przewodniczącego Rady na ewidentną arogancję radnego wobec gościa obrad, na dokładkę mężczyzny wobec kobiety. Upomnienie radnego to minimum przyzwoitości i nawet na to nie zdobył się prowadzący posiedzenie.
Wracając do analogii z drzewem… Jak spadną razem z gałęzią, którą sami tną to: A. zgniłe jabłka spadną na nich. B. spadną na zgniłe jabłka. C. spadną jednocześnie zgniłe jabłka i ci, co tną gałąź. Proszę wybrać…