Dobra materialne zawsze miały magnetyczną moc. Dla jednych samo posiadanie majątku jest spełnieniem, dla innych nabyta lub zdobyta wartość materialna jest zaczynem pomnażania jej wartości. Są też i tacy ludzie, dla którzy potrafią materialne dobro przekuwać w dobro natury wykraczającej poza ograniczenia tworzywa, na bazie którego kreują międzyludzkie relacje.
Jest pierwsza połowa XIV wieku. Sieroszów – wtedy Sebottonis Villa (z niemiecka nazywany Sebottendorf) przechodzi z rąk księcia Bolka we władanie Mikołaja von Nimptscha. Ten, w wyniku swojego stylu życia, traci mienie, które staje się własnością jego syna Jana. Pod koniec XV wieku ten sprzedaje osadę swojemu starszemu bratu – też Janowi, który z kolei przekazuje teren jako lenno Heinrichowi von Haugwitz. Od niego Sebottendorf trafia we władztwo księcia ziębickiego, który z początkiem XVI wieku sprzedaje miejscowość braciom z Seidlitz. Zbliża się połowa XVI w., gdy osada staje się wyłączną własnością Hertwiga z Seidlitz, który sprzedaje ją Hansowi von Reideburg Und Dobergastowi. Połowa XVII w. miejscowość z władania przez familię Reideburg przechodzi z dyspozycję rodziny Brauchitz, a następnie Eckardshausen. Kolejnym właścicielem w stosunkowo krótkim okresie został Ernst Heinrich von Herrman auf Kattern. Dopiero od niego osadę nabywa Henrich Kahlert – opat henrykowski. Jest rok 1688. Cystersi, reprezentowani przez swojego opata nabywają opustoszały folwark za 25 tysięcy talarów.
Od tego momentu Sebottnis Villa nabiera wartości za sprawą inwestycji czynionych przez zakonników oraz wprowadzanej przez nich wysokiej kultury agrarnej. Pojawiają nowe domy i kaplica. W 1703 roku opactwo dokupiło kolejne połacie ziemi, co łącznie dawało ponad 400 hektarów ziemi, z czego 215 hektarów było użytkami rolnymi, a 125 hektarów zajmowały gęste lasy. XVIII wiek był swego rodzaju „złotym okresem” Sebottendorf. Nawet wielki pożar 1703 r., podczas którego spłonęły nowe zabudowania, nie zatrzymał inwestorskiego (powiedzielibyśmy współczesnym językiem) zapału opata Tobiasa Ackermanna. Rozwija się w tym czasie potencjał uprawny i wieś bardzo wzmacnia się jako ważny ośrodek na lokalnej mapie gospodarczej.
Nadchodzi jednak wiek XIX i zapada decyzja o sekularyzacji wszystkich instytucji katolickich. Cystersi z Henrykowa, po prawie 600 latach pełnienia dobrej misji, padają ofiarą edyktu króla Friedricha Wilhelma III z 1810 r. Sebottendorf otrzymują generał Steimetz i baron Roll. Kilka lat później majątek zostaje zlicytowany i kupuje go pochodzący z Ząbkowic Heinrich Cruci. Do dzisiaj w miejscowym kościele spoczywają jego doczesne szczątki. Córka mieszczańskiego kupca wychodzi za mąż za Carla Dittricha i tak zaczyna się drugi – w historii Sebottonis Villa – czas, gdy dzięki traktowaniu majątku jako zaczynu innych dóbr, miejscowość pulsuje życiem, pracą i tym samym staje się ośrodkiem ważnym na lokalnej mapie. Ten okres gaśnie z II wojną światową i ostatecznie dobiega finału w 1946 roku. Wtedy niemieccy gospodarze – kolejne pokolenie rodziny Dittrich (podobnie jak pozostali ich ziomkowie) są ewakuowani do zachodniego sektora okupacyjnego Niemiec. Tam bowiem są bezpieczni ze względu na to, że wschodnie Niemcy (w tym Dolny Śląsk) przeszły w sowiecką strefę wpływów.
Opadają kurze bitewne II wojny światowej. Dolny Śląsk zostaje włączony w granice Polski. Do Sieroszowa przybywają nowi mieszkańcy i tu, jak i w całym kraju zaczyna obowiązywać ustrój. Dla polskich wsi nie był to czas łatwy, bo upaństwowienie obszarów rolnych i majątków z nimi związanych, sprawił, że Sieroszów zmieniał się w kierunku innym, niż we wcześniejszych latach. Swego rodzaju symbolem tych przemian był pałac w Sieroszowie. Ciekawostką był fakt, że Państwowe Gospodarstwo Rolne Sieroszów administracyjnie podlegało pod Henryków – trochę jak za czasów cysterskich. Dopiero w 1984 r. znalazło się w strukturze Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Hodowli Roślin jako część stacji hodowli roślin w Bobolicach. W roku 1993 ta część areałów stanowi mienie rolne skarbu państwa.
Pałac w Sieroszowie nie miał przez cały ten przedział czasu szczęścia do zarządzających tym mieniem. Od chwili, gdy rozpętana przez Niemców wojenna pożoga Europy, zmieniła geografię polityczną i społeczną kontynentu, także ten maleńki punkt na mapie uległ rozlicznym ewolucjom. Z Sieroszowa wyjechali Niemcy, a osiedlili się tu Polacy. Osiedlanie się i zagospodarowywanie terenów tzw. „ziem odzyskanych” trwało wiele lat. Pod koniec lat 50. pojawia się w Sieroszowie rodzina Marianny i Władysława Zbyl. Jak niemal wszystkie polskie rodziny, wysiłkiem i wzajemną troską zakorzeniają się w Sieroszowie. Kolejne pokolenia polskich rodzin zaczynają i kontynuują prace nad materialnym dobrem, jakim jest Sieroszów.
Perłą Sieroszowa jest pałac – dawna siedziba opatów henrykowskich. Od 2013 r. ów klejnot jest wyciągany z kurzu zapomnienia. Dzieje się to dzięki sile woli Piotra Zbyla, który jest na co dzień przedsiębiorcą, ale sercem jest nieustannie w Sieroszowie. W ubiegłorocznym wywiadzie powiedział m.in.: Odnowa pałacu w Sieroszowie to nie jest projekt biznesowy. Nie ma w nim niczego, co jest typowe dla procederu przejmowania i monetyzowania nieruchomości, co widzimy w wielu miejscach. I dodał ponadto: Budynek i jego otoczenie ma służyć społeczeństwu – także w tym znaczeniu ma stanowić dobro narodowe, że nie będzie to obiekt zamknięty.
Dobro materialne, jakiemu na imię jest Sieroszów, raz jeszcze staje się źródłem dobra pomiędzy ludźmi i dla ludzi. Wrócimy tu wkrótce…