Po raz drugi ulicami Ząbkowic Śląskch szedł Marsz dla Życia i Rodziny. Ta społeczna inicjatywa, realizowana w prawie 150 polskich miastach, jest formą manifestacji poparcia dla rodziny. Według wszystkich badań opinii publicznej, to właśnie rodzina stoi na szczycie wartości uznawanych przez Polaków za najważniejszą.
Tak jak rok temu, co relacjonowaliśmy w naszym portalu, II ząbkowicki Marsz dla Życia i Rodziny rozpoczął się Mszą św. w kościele parafialnym pw. Św. Jadwigi celebrowaną przez ks. Jana Srokę. O tym, że rodzina jest wspólnotą miłości, wspólnej modlitwy i przeżywania codziennych doświadczeń, mówił ks. Paweł Szałek z Parafii pw. Św. Anny. Kaznodzieja zachęcał obecnych na liturgii, aby podejmowali każdy możliwy gest, który zbliża małżonków pomiędzy sobą, który sprzyja pogłębieniu więzi rodziców z dziećmi. Akcentował znaczenie radości i wiary w budowaniu domowego gniazda.
Od Wzgórza Świętej Jadwigi, mijając Park im. Sybiraków, Ratusz, Krzywą Wieżę manifestacja dotarła na planty zamkowe. Tam Roman Pińkowski – lider komitetu organizacyjnego Marszu dla Życia i Rodziny, podziękował wszystkim osobom i instytucjom, które wsparły tegoroczną akcję. Uczestnikom Marszu pogratulował inicjatywy burmistrz Marcin Orzeszek. Na scenie odbył się koncert Tomasza Kamińskiego z zespołem muzycznym. Teksty i melodie tworzyły miły klimat rodzinnego pikniku. Sam artysta mocno podkreślał swoje przywiązanie do tradycyjnego modelu rodziny i znaczenie chrześcijaństwa w życiu człowieka. W pobliżu murów zamkowych odbywały się pokazy ratownictwa medycznego, dzieci mogły bezpośrednio zobaczyć wnętrza i wyposażenie wozów bojowych straży pożarnej i radiowozów policyjnych. Pod auspicjami Ząbkowickiego Ośrodka Kultury działała galeria plastyczna „Ja i moja rodzina” i punkt zabawnego malowania dziecięcych buziek. Maluchy mogły też bawić się wielkimi mydlanymi bańkami, a starsze dzieci uczestniczyły w konkursach sprawnościowych prowadzonych przez Ośrodek Sportu i Rekreacji. Wiele emocji wywołały popisy cyrkowe, a szczególnie ewolucje powietrzne nastoletnich adeptów tej sztuki. Przez cały czas czynne były punkty gastronomiczne, można było usiąść przy stole i pobyć w kręgu najbliższych. Niemal letnia pogoda sprzyjała temu, by niedzielne popołudnie upłynęło w familijnym nastroju. Rozmawiając z uczestnikami Marszu, można było usłyszeć m.in. „dobrze, że o rodzinie mówi się tak, jak o czymś najważniejszym i takie inicjatywy, jak marsz są znakiem dla tych, którzy chcą zmieniać tradycję, że w Polsce to nie przejdzie”.