W subiektywnej prasówce – na początek tygodnia – dostarczamy Państwu fragmenty artykułów związanych z terenem Powiatu Ząbkowickiego, jakie ukazały się w minionych kilku dniach w gazetach i portalach internetowych. Od niedawna do „prasówki” dodajemy interesujące artykuły z mediów ogólnopolskich.
Gazeta Ząbkowicka (nr 189/2017) zamieściła wywiad z Markiem Janikowskim – byłym wójtem Gminy Stoszowice.

Gdyby na tydzień ponownie został Pan wójtem gminy Stoszowice, to jakie decyzje by Pan podjął? Przez tydzień w gminie niewiele da się zrobić. Cieszy mnie, że obecny włodarz realizuje większość przygotowanych przeze mnie inwestycji. Jeżeli miałbym się czymś zająć, to budową zbiorników, które pomogą przeciwdziałać skutkom suszy. Kto według Pana powinien zostać wójtem? Dla mnie to Paweł może pomęczyć się jeszcze jedną kadencję. Myśli Pan o powrocie na stanowisko wójta? Nie, nie myślę o powrocie. To ciężka i słabo płatna praca. A jak Pan ocenia swojego następcę? Ogólnie dobrze, choć można odnieść wrażenie, że to nie wójt w naszej gminie podejmuje decyzje i to jest słabe. Czego oczekuje Pan od kolejnego wójta gminy Stoszowice? Oczekiwałbym od władz pracy u podstaw ze społeczeństwem, budowania postaw obywatelskich świadomości obywateli, rzetelnego dialogu władz i mieszkańców. Ile powinien zarabiać wójt? Kasa nie gra roli. Bycie wójtem to jest misja, której trzeba się poświęcić na 100 proc. Nie można chodzić z głową w chmurach i planować sobie innego życia. Pokusy? Jak ktoś jest złodziejem to będzie brał łapówki bez względu na wysokość pensji. Najlepszym przykładem w Polsce są lekarze zarabiający po 20-30 tys. miesięcznie, a i tak biorący łapówki od pacjentów. Proszę przyznać – czy często rozmawia Pan z mieszkańcami, którzy ubolewają, że nie jest już Pan włodarzem. Co im Pan wtedy odpowiada? Często. Odpowiadam, że takiego wójta sami wybraliśmy i musimy nauczyć się z nim żyć. Nikt go nam w teczce do gminy nie przywiózł.
Wiadomości Powiatowe (20/2017) informują o planowanych przez samorząd powiatowy na ten rok inwestycjach drogowych.

W tym roku starostwo powiatowe planuje wykonać kilka ważnych inwestycji na drogach naszego powiatu. Pierwszą z nich jest przebudowa 1,6 km drogi powiatowej na odcinku Henryków – Skalice. Wartość inwestycji wynosi 624 800 zł, z czego 63% będzie pochodziło z dofinansowania otrzymanego z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Pozostałą kwotę dołożą po połowie starostwo powiatowe i gmina Ziębice. Remont drogi ma się odbyć do końca maja br. Kolejnym zadaniem jest przebudowa 4,2 km drogi powiatowej na odcinku Ziębice – Starczówek. Zadanie ma kosztować 1 385 000 zł. W ramach likwidacji szkód po ulewnych deszczach 80% inwestycji sfinansuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Pozostałe 20% dofinansowane zostanie z budżetu powiatu. Prace na drodze potrwają do końca września br. W tym roku też przebudowany zostanie most w Laskach wraz z remontem przepustów oraz budową nowej nawierzchni. Wartość zadania oszacowano na 250 000 zł, z czego połowę wyłoży powiat, a reszta pochodzić będzie z subwencji ogólnej. Niebawem zostanie ogłoszony przetarg na to zadanie. W ramach realizowanych od kilku lat porozumień z gminami, w tym roku ząbkowickie starostwo przeznaczyło również 150 000 zł na budowę kolejnego kawałka chodnika w Ząbkowicach Śląskich przy drodze w kierunku Jaworka. 50 000 zł na budowę chodnika w Bardzie, 50 000 zł na budowę chodnika w Ciepłowodach przy ul. Dobrzenickiej oraz 50 000 zł na pierwszy etap budowy chodnika w Kamieńcu Ząbkowickim przy ul. Kłodzkiej. Drugie tyle do wszystkich wymienionych wyżej zadań dołożą gminy, na terenie których będą realizowane inwestycje. Łącznie w tym roku zarząd powiatu przeznaczy na inwestycje drogowe w ramach porozumień z gminami 300 000 zł. Dodatkowo kolejne pieniądze trzeba będzie wyłożyć na pozimowe remonty bieżące dróg. – Stan dróg po zimie jest bardzo zły – mówi szef Zarządu Dróg Powiatowych Antoni Drożdż – zniszczeń jest bardzo dużo, zarówno na nawierzchniach, jak i w poboczach, przepustach i murach oporowych. W tej chwili rozpoczęły się już naprawy i myślę, że do końca czerwca uporamy się z ubytkami. Łącznie z odcinkami dróg wojewódzkich na naprawę nawierzchni dróg zostanie wydane w tym roku 600 – 700 tysięcy złotych. Wszyscy kierowcy przyznają jednak, że w ciągu ostatnich kilku lat stan dróg w naszym powiecie znacznie poprawił się. Wykonanych zostało ok. 80 km nowych nawierzchni.
Doba.pl (16.05.2017) podaje wiadomość o stanie technicznym jednej z ulic w Ząbkowicach Śląskich.

Przez ostatnie tygodnie przejazd ul. Daszyńskiego w Ząbkowicach Śląskich przypominał raczej slalom między dziurami niż płynną jazdę. Choć jezdnia ta pokryta jest już niemal w całości łatami (czasami kruszejącymi) z poprzednich lat, gmina zamiast kompleksowego remontu, znowu ją łata. Doraźna reperacja nawierzchni Daszyńskiego wykonywana jest w ramach pozimowych napraw, które z racji niesprzyjającej pogody przesunęły się w czasie. Na jak długo wystarczy kolejne łatanie jezdni? Kierowcy pewnie szybko się przekonają. Na pewno nie mają co liczyć na szybki remont ulicy. Być może jesienią gmina wystąpi o dofinansowanie remontu drogi z programu „schetynówek”, nie jest to jednak pewne, gdyż żadne decyzje jeszcze nie zapadły.
Express-miejski.pl (19.05.2017) podaje relację po tragicznych w skutkach wydarzeniach w miejscowości Mąkolno.

Prokuratura bada, czy eksplozja nastąpiła z powodu nieumyślnego działania człowieka, czy też wybuch nastąpił z powodu samoistnego zapalenia się prochu w maszynie. Przypomnijmy. Wybuch nastąpił na wydziale rozdrabniania prochu. Eksplodowała ziarnkownica – maszyna, który służy do nadania ziarnom prochowym ostatecznych wymiarów. Składa się z sit, które odsiewają proch na inne frakcje. Operacja jest szczególnie niebezpieczna i w przeszłości w fabrykach wiele razy dochodziło do wybuchu ziarnkownic. – Proch wsypywany jest do maszyny w stanie suchym. Trafia na wydział w trakcie normalnego procesu produkcyjnego. Wybuch zniszczył urządzenie wraz z maszynownią. Ucierpiały też inne budynki i samochody, którym ludzie przyjeżdżają do pracy – relacjonuje jeden z pracowników. Tego dnia w zakładzie pracowało siedemnaście osób. W trakcie eksplozji zginęło dwóch pracowników w wieku 34 i 46 lat. W zakładzie obowiązują podwyższone normy bezpieczeństwa. Wszystkie urządzenia na poszczególnych wydziałach wykonane są z metali nieiskrzących i materiałów, które się nieelektryzujący. Niewielka iskra mogłaby spowodować zapalanie się prochu i detonację. Nie wiadomo jeszcze, co spowodowało eksplozję. Świadkowie twierdzą, że słychać było dwa wybuchy. Miały one nastąpić jeden po drugim. – Na miejsce zdarzenia oprócz ekip ratowniczych udali się prokuratorzy z Ząbkowic Śląskich. W sprawie wszczęto śledztwo o przestępstwo z art. 163 kodeksu karnego. Prowadząca oględziny ekipa dochodzeniowo-śledcza zabezpieczyła na miejscu ślady – informuje Mariusz Pindera, naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Specjaliści będą badać czy do eksplozji doszło z powodu tzw. czynnika ludzkiego, czy też wybuch nastąpił samoistnie wskutek procesu technologicznego. Rodziny ofiar są pod opieką psychologa. Ciała pracowników przewieziono do prosektorium w celu przeprowadzenia sekcji w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu.
Ziębice Info (20.05.2017) informują o niecodziennej eskapadzie uczniów ziębickich szkół.

W najbliższą środę do Brighton w stanie Kolorado w USA poleci 8-osobowa grupa młodzieży wraz z dwoma opiekunami. Przez 3 tygodnie będą uczestniczyli w wymianie międzynarodowej, mieszkając w domach amerykańskich rodzin, obserwując jak wygląda ich codzienne życie i jednocześnie pogłębiając znajomość języka angielskiego. Ich wyjazd organizuje Ziębickie Stowarzyszenie „Janine” w Ziębicach oraz Stowarzyszenie Brighton Sister Cities w Brighton. Uczestnicy wymiany to uczniowie Gimnazjum Publicznego i Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Ziębicach, a także Zespołu Szkół Samorządowych w Henrykowie. Zostali wybrani spośród ponad 20 kandydatów o nieposzlakowanej opinii potwierdzonej m.in. przez ich wychowawców, grono pedagogiczne czy samorządy uczniowskie. Każdy z uczestników we własnym zakresie finansuje własne koszty przelotu. Wyjątkiem jest jedna, szczególnie zdolna i wyróżniająca się osoba, wybrana przez członków Stowarzyszenia „Janine”, której bilet lotniczy sponsoruje organizacja Brighton Sister Cities. Natomiast amerykańskie wizy w tym roku wszystkim uczestnikom ufundowało „Janine”. Jak podkreśla Małgorzata Majewska-Stolarek z tego stowarzyszenia, która w trakcie wyjazdu będzie jednym z opiekunów grupy, a zarazem – jako przewodnicząca Rady Miejskiej – oficjalnym reprezentantem Gminy Ziębice: – Przed wyjazdem uwrażliwiamy młodzież na różnice wynikające m.in. z różnego podejścia do pełnoletności w obu krajach – u nas jest to 18 lat, w USA – 21. Musimy zadbać o to, żeby grupa była zdyscyplinowana, ponieważ te osoby reprezentują nie tylko Ziębice, nie tylko województwo dolnośląskie, ale całą Polskę – mówi. Współpraca Ziębic z Brighton w stanie Kolorado w USA trwa już ponad 20 lat, a wymiana młodzieży jest jej najmocniejszą stroną. Co roku jedno z miast gości grupę młodzieży z drugiego miasta, a rok później następuje wymiana – goście stają się gospodarzami. Warto dodać, że dzięki tej współpracy nawiązało się wiele przyjaźni polsko-amerykańskich, które – mimo zakończenia się oficjalnych wizyt – są często, już w nieformalny sposób kontynuowane. Tegoroczna amerykańska przygoda ziębiczan potrwa do 14 czerwca. A może jeszcze dłużej?

W związku z ustawą dekomunizacyjną Instytut Pamięci Narodowej zalecił gminie Ząbkowice zmianę nazwy ulicy upamiętniającej działacza komunistycznego Naftalego Botwina. – Gmina Ząbkowice Śląskie zwróciła się do Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu, w związku z wejściem w życie Ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 roku o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, o wydanie opinii stwierdzającej lub wykluczającej konieczność zmiany nazw ulic: Ludowej, Naftalego Botwina, 1 Maja, Partyzantów, Ludwika Waryńskiego – mówi Stanisław Moderski, asystent burmistrza Ząbkowic Śląskich. Instytut Pamięci Narodowej zakwestionował jedynie nazwę Naftalego Botwina, która zgodnie z ustawą dekomunizacyjną powinna zostać zmieniona. – Z przedstawionej do konsultacji listy ulic konieczność zmiany nazwy występuje w przypadku ulicy Naftalego Botwina, działacza komunistycznego, (m.in. czł od 1923 r. Związku Młodzieży Komunistycznej w Polsce, od 1925 czł. Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, zamachowca, w 1925 r. wykonał wyrok partii, zabijając uznanego za prowokatora, polskiego funkcjonariusza policji Józefa Cieszkowskiego). Ujęty i skazany na karę śmierci, rozstrzelany w więzieniu we Lwowie. W przypadku pozostałych ulic w związku z ustawą nie zachodzi potrzeba zmiany – informuje Grzegorz Waligóra z IPN we Wrocławiu.
F5 (10.12.2015) publikuje nadal aktualny felieton pod wymownym tytułem „Kto zabił miasto?”

Warto czytać literaturę miejską, nie (tylko) po to, żeby móc brylować w towarzystwie. To prawda, że tematyka miejska chyba jeszcze nigdy nie była tak modna i medialna, ale dzięki temu jest również łatwo dostępna. Coraz więcej dzieł zachodnich klasyków teorii miejskich jest tłumaczonych na język polski i dostępnych w polskich księgarniach. Festiwale poświęcone tej tematyce (jak MiastoMovie czy Warszawa w Budowie) rozrastają się i przyciągają z każdym rokiem coraz szerszą publikę. Urbanistyka, socjologia, architektura przestają być naukami wykładanymi z gabinetu czy dostępnymi wyłącznie w kręgach uniwersyteckich. Książki miejskie poruszają problemy dotyczące każdego z nas – mieszkańców i użytkowników miast. Dzięki nim łatwiej rozpowszechniać stwierdzenie, które w Polsce wciąż w wielu kręgach wydaje się rewolucyjne: miasto nie należy do polityków, deweloperów czy bankierów – miasto należy do mieszkańców i to oni powinni mieć decydującą rolę w jego kształtowaniu. Książki miejskie są coraz częściej pisane właśnie z perspektywy mieszkańca – osoby, która wychodzi na ulice, obserwuje i uczestniczy w miejskim życiu, rozmawia z ludźmi. Momentami rola autora przypomina bardziej pracę detektywa, który ma przed sobą do rozwikłania zagadkę: jak zginęło miasto i kto je zabił?
(…) Dlaczego jedne miasta w naturalny i pozytywny sposób wytworzyły różnorodność, natomiast inne zostały skazane na powolną śmierć z powodu „wielkiej zarazy nijakości”? Jane Jacobs nie była naukowcem, a dziennikarką, aktywistką i samoukiem, dlatego jej wnioski na temat dobrych zwyczajów i wzorców planowania przestrzeni publicznej były intuicyjne i brały się z praktyki: obserwacji codzienności i uczestniczenia w jej rytuałach. Jacobs rzuciła swoją książką wyzwanie urbanistom tworzącym anty-utopie oraz utopie miast (m.in. wizji Courbusiera), a także miejskim urzędnikom – jej tocząca się latami walka z piastującym kilkanaście stanowisk w Nowym Jorku Robertem Mosesem przeszła do historii (Moses zdecydowanie zadarł z niewłaściwą osobą). „Śmierć i życie wielkich miast Ameryki” napisana żywym językiem, dowcipna i kąśliwa oraz zaskakująco poetycka. Porównanie poruszających się po chodniku przechodniów do tańca jest prawdopodobnie najpiękniejszą metaforą użytkowania przestrzeni miejskiej.
(…) Po odkrywaniu historii znikania miasta w „Miedziance” oraz krytyce „pastelozy” i innych chorób polskiego krajobrazu w „Wannie z kolumnadą” Filip Springer zajął się sytuacją mieszkaniową Polaków. W pierwszej części „13 pięter” autor wciela się w postać historyka-archiwisty i ujawnia ciemną, ukrytą stronę „Paryża Wschodu”. Opisuje dramatyczne położenie najuboższych mieszkańców Warszawy w międzywojniu, zagląda do przytułków dla bezdomnych oraz mieszkań socjalnych. Przegląda ogłoszenia i artykuły z ówczesnych gazet, w których opisywana jest alarmująca sytuacja mieszkańców stolicy – ścisk, dramatyczne warunki sanitarne, rosnąca patologia i rozpacz, która prowadzi do samobójstw. Kreśli portrety socjalistów, społeczników i urzędników, którzy budują „szklane domy”, a ich utopijne idee są skazane na klęskę.
(…) Sharon Zukin zabiera nas na spacer po sześciu dzielnicach Nowego Jorku w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: dlaczego to miasto straciło duszę? Autorka „Nagiego miasta” opisuje, jak przez kolejne dzielnice miasta (również Harlem czy Queens) przetoczyła się fala bycia „cool”. Przedstawia, jak okolice tracą swój charakter, stają się zglobalizowane, zunifikowane i niemożliwe do życia dla przeciętnego mieszkańca. Pisarka zwraca uwagę na główny czynnik, który przyciąga do dzielnic artystów, klasę kreatywną, turystów i nowych przedsiębiorców – to chęć przeżycia „autentyczności”, co w praktyce kończy się konsumpcją i zanikiem. (…) Publiczne instalacje artystyczne, współczesne muzea sztuki, a także festiwale, stały się wszechobecnym narzędziem w ręku miast, służącym do zachęcania przedsiębiorców do innowacji i kreatywności, oczyszczenia przestrzeni publicznej z widocznych oznak moralnego zepsucia, a także do konkurowania z innymi stolicami w symbolicznym gospodarowaniu finansami, mediami i turystyką. Razem z hipsterskimi okolicami, etnicznymi strefami turystycznymi, oraz innymi kulturalnymi miejscami, ten zestaw kulturowych strategii ma na celu ponowne wynalezienie autentyczności.
(…) Justin McGuirck – autor książki „Radykalne miasta” wybrał się w podróż do ośmiu miejsc w Ameryce Południowej, które powszechnie są uznawane za symbol nędzy i zbrodni oraz złej organizacji. Okazuje się jednak, że miejsca, w których inicjatywa kształtowania przestrzeni została oddana mieszkańcom (lub najzwyczajniej mieszkańcy są zmuszeni sami o siebie zadbać) powstają jedne z najciekawszych i najbardziej rewolucyjnych rozwiązań urbanistycznych, a aktywizm w swojej najczystszej postaci rozkwita. Z perspektywy europocentrycznej, wiele spośród przytaczanych przez brytyjskiego dziennikarza faktów może okazać się sporym zaskoczeniem, jak choćby to, że w brazylijskim mieście Porto Alegre ideę budżetu partycypacyjnego wprowadzono już w 1989 roku (a jednym z miast na świecie, w którym ta forma budżetowania sprawdza się najlepiej jest kolumbijskie miasto Medellin).
Miriam Shaded (10.05.2017) na swoim blogu stara się poruszyć opinię publiczną losem Polek stykających się z przemocą ze strony wyznawców islamu. Nawiązuje przy tym do bulwersujących okoliczności tragicznej śmierci mieszkanki Dolnego Śląska w Egipcie.

Sprawa tragicznej śmierci Magdaleny Żuk porusza wiele współczesnych problemów, z którymi borykają się młode kobiety. Mam nadzieje, że poprzez świadomość społeczną, wiedzę oraz ujawnienie skali tendencji, jak i ich źródeł, we współpracy z rządem, będziemy wspólnie działać by systemowo niwelować przemoc stosowaną przez mafie islamskie i przestępców.
POLSKA POMOC OFIAROM ZBRODNI ISLAMSKICH
Z rozmów, które przeprowadzam z ofiarami, działania konsulatów są najładniej to ujmując – nieskuteczne. To dotyczy w większości krajów arabskich, gdzie Polki szukały pomocy w konsulatach. Osoby, które do mnie trafiają, piszą lub mówią, iż „Polska ambasada nie zrobiła nic w kierunku udzielenia pomocy”. Powiedzmy sobie szczerze to właśnie jest zadanie i racja bytu konsulatu, gdyby udzielono odpowiednio szybko skutecznej pomocy Magdalenie, to do tragedii by nie doszło. Wiadome jest, że by dojść do tego co dokładnie się wydarzyło, potrzebujemy mieć jak najwięcej informacji i sprawa powinna być bardzo szczegółowo zbadana przez polskie służby, a ciało pilnowane i zabezpieczone. Jednakowoż sama potrzeba obywateli kierowania tego typu spraw do Krzysztofa Rutkowskiego, tylko świadczy o patologicznej sytuacji polskich służb i konieczności przeprowadzenia szeregu reform, jak i zmian regulacji prawnych, tak by służby rzeczywiście służyły obywatelom, chroniły ofiary i zapobiegały kolejnym tragediom.
ZORGANIZOWANA GRUPA PRZESTĘPCZA
Jedna z wielu spraw, które powinny zostać zbadane to fakt, że Polka nie została wpuszczona na pokład samolotu, gdy próbowała uciec. Między innymi osoby, które ją na ten pokład nie wpuściły powinny ponieść surowe konsekwencje – jako współodpowiedzialne śmierci. Podobnie te osoby, które ją obezwładniły w szpitalu. Z nagrań widzimy, że ewidentnie była przetrzymywana wbrew swojej woli. W takich sytuacjach chwilę od momentu zgłoszenia do konsulatu, w trybie natychmiastowym powinni być wysłani Polscy funkcjonariusze Policji, w celu zapewnienia bezpieczeństwa poszkodowanej. Przypomina mi to ostatnią sytuację na Filipinach, gdzie Dina Ali Lasloom uciekająca z Arabii Saudyjskiej przed zabójstwem „honorowym”, została zatrzymana na lotnisku i została „oddana” w ręce braci, którzy po nią przyjechali. Pod okiem służb związali jej ręce i nogi taśmami, zawinęli w pościel i porwali, by wykonać na niej egzekucje w swoim rodzimym kraju.
CECHY WSPÓLNE PRZESTĘPSTW DOKONYWANYCH NA POLKACH
Z doświadczeń i spraw kobiet, którym starałam się pomóc, mogę zwrócić uwagę na jedną bardzo charakterystyczną cechę sprawców przemocy na ofiarach. Praktycznie za każdym razem próbowano robić z ofiary niepoczytalną umysłowo. Irański gwałciciel tłumaczył, ze ofiara jest niepoczytalna. Egipski mąż, który uprowadził dzieci, więził i torturował żonę nagrywał materiały, na których wymyślał i opowiadał jak z patologicznej rodziny pochodzi kobieta, zmuszał ją do powiedzenia na nagraniu, że go zdradziła i podpisywania dokumentów na zobowiązania finansowe, poprzez które to „dowody” miał podkładkę pod wsadzenie ją do więzienia. Dokładnie to samo próbowano zrobić z Magdaleną Żuk, która przez zaciśnięte zęby mówi, że została zgwałcona. Na zdjęciach i filmach wyglądała na ofiarę, której podano tabletki gwałtu. Na to samo wskazuje fakt, iż została znaleziona nieprzytomna na podłodze w hotelu przez obsługę hotelową.
POLKI POTRZEBUJĄ OCHRONY I POMOCY
Niestety Magdalena Żuk nie jest jedyną ofiarą przemocy, gwałtów, tortur czy zabójstw, dokonywanych na Polkach w krajach Arabskich. Takie rzeczy dzieją się na Polkach codziennie. Nie słyszymy o tym, gdyż wiele kobiet się po prostu do tego oficjalnie nie przyzna. Jeszcze trzy lata temu profesor Sadowski informował o tym, iż w Polsce jest prawie 300 tysięcy Polek związanych z muzułmanami. Obserwując obecnie wzrastające natężenie relacji mieszanych, jestem zdania, że jest duże prawdopodobieństwo, iż ta liczba mogła wzrosnąć o kilkadziesiąt procent. Oczywiście nie są tu wliczone Polki, które po prostu wyjeżdżają do krajów muzułmańskich. Ja sama niestety bez finansowego wsparcia i woli współpracy rządu, też nie jestem w stanie sobie poradzić by pomóc tym kobietom, chociaż naprawdę leży mi to na sercu i robię co w mojej mocy. Na pewno konieczne są rozwiązania systemowe. Jedyne co to mogę informować, edukować, przedstawiać konstruktywne rozwiązania i brać udział w posiedzeniach komisji, dotyczących prześladowań oraz zapewnienia bezpieczeństwa Polakom, którzy weszli w relacje z obywatelami krajów arabskich. Mam nadzieje że Minister Zbigniew Ziobro i inni Ministrowie znajdą niebawem czas by ją powołać. Polki potrzebują pomocy.
Gdyby w lokalnych mediach został pominięty jakiś ważny temat – prosimy o kontakt z nami – poprzez formularz TWOJA INFORMACJA. Zajmiemy się sprawą, o której do nas napiszesz.
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Po zapoznaniu się z niniejszą informacją, poprzez kliknięcie na „Przejdź do serwisu” lub zamknięcie tego okna zgadzasz się na to, aby Twoje dane osobowe były przetwarzane
w taki sposób jaki został omówiony w regulaminie oraz niniejszej polityce (https://sudeckiefakty.pl/cookies)
PRZEJDŹ DO SERWISU Manage consent