Nie chciałem o was śpiewać, nie chciałem wam pisać wierszy. Lecz śmierć przecięła ten lot: w dzienniku lot numer sto pierwszy. I przyszła ta czarna wiadomość: „Lot orłów przerwany we mgle!” A dalej już tak nierealnie. To skrzydło…Jakby we śnie. Zamknięci w powietrznej łodzi, jak ptaki, w niebieskiej toni Lecieli do nieba dwoma rzędami, nasi biało-czerwoni. Frunęli nad tą ziemią, która krwawi jak rana w głowie, Bo w jej głębi, na wiecznej warcie, stoją polscy synowie. „Teraz , pół wieku później! Rano z okazji święta Polska przysyła wam chłopcy, Wspaniałe Polskie Orlęta!” I na pewno, tam w górze, gdzie wszystko co polskie — święte Spotkacie się na apelu z Nimi i naszym Prezydentem. Choć nie zginęła dziś Polska, bo Polska nigdy nie zginie… To skrawki serc i ducha — poległy w rosyjskiej gęstwinie. I jak ten zepsuty zegar, czas nam przystanął skrycie, I jak husaria, skrzydłami świecą, na Krakowskim Przedmieściu znicze! Ojczyzna dziś po was płacze! Gra dla was Chopin walce! Mokre są moje oczy i myśli, zimne są wasze palce. I zapamiętają na wieki — przyszłe — to wiem — pokolenia, Że w czarnych skrzynkach Katynia zamknęły się polskie marzenia. I zapamięta na wieki — przyszłość — dla sensu polskiego istnienia, Że w czarnych skrzynkach Katynia zniknęły dwa pokolenia.
Tamtego ranka, 10 kwietnia 2010 roku, nad lotniskiem Smoleńsk-Północny opadła mgła. Zginęły w tej mgle otaczające lotnisko zagajniki, zniknął w tej mgle biało-czerwony tupolew. Wszyscy ci, którzy byli tam na miejscu, wspominają ją z drżeniem. Wspominamy ją także my, kiedy widzimy ją w relacjach telewizyjnych. Kiedy się rozpierzchała, widok ścisnął nasze dusze i serca. Nasi Rodacy zginęli… Prezydent Rzeczypospolitej, pan profesor Lech Kaczyński, jego małżonka, Pierwsza Dama, pani Maria Mackiewicz-Kaczyńska, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie, posłowie, senatorowie, dowódcy Wojska Polskiego, wielu wspaniałych ludzi, którzy lecieli do Katynia z pielgrzymką. Lecieli, realizując dzieło czci ofiarom mordu dokonanego przez NKWD na polskich oficerach. Realizowali wszyscy razem wraz z prezydentem wielką misję patriotyczną. Ziemia smoleńska pochłonęła kolejną porcję polskiej krwi. Po tamtej, która wsiąkła w 1940 roku, wsiąkła w nią następna. Zginął prezydent Lech Kaczyński, dla którego dzieło prawdy o mordzie katyńskim, dla którego dzieło budowy postaw patriotycznych, także w oparciu o tamtą wielką tragiczną ofiarę, było jednym z najważniejszych elementów jego prezydentury. Bo przecież trzeba pamiętać, że w 2007 roku to właśnie pan prezydent profesor Lech Kaczyński razem z ówczesnym ministrem obrony narodowej Aleksandrem Szczygłą dokonali awansu polskich oficerów pomordowanych w Katyniu, Charkowie i Twerze. Prawie ośmiu tysięcy polskich żołnierzy. Odczytywanie ich nazwisk wtedy, w przededniu Święta Niepodległości, trwało dwa dni. To było wielkie dzieło, które wtedy się rozpoczęło – od oddania tego historycznego honoru polskim oficerom – i miało być dalej realizowane, także poprzez tamtą właśnie katyńską pielgrzymkę. Skończyła się ona dramatem obok pasa lotniska Smoleńsk-Siewiernyj.
Źródło: prezydent.pl