Za chwilę będziemy obchodzić dzień św. Walentego, czyli Walentynki. W całym tym zamieszaniu jakie wytwarza to „święto” zapominamy, a może tylko mi się wydaje, o tym jakie faktycznie ma nieść przesłanie obchodzenie tego dnia.
Walentynki – dzień wyznawania sobie miłości do drugiej osoby. Szkoda że tylko jeden dzień i to w dodatku dzień, w którym zakamuflowany kapitalizm pod przykrywką tej najważniejszej cnoty człowieka sprzedaje nam wszystko, co miało by ta cnotę uwiarygodnić. Nie, nie oczywiście to miłe kiedy dostajemy od ukochanej osoby prezent i nie ma tu nic do rzeczy jaki to jest dzień. Ten dzień jednak ma być szczególny, ma wydrenować nasze kieszenie pod pozorem dawania miłości.
Jeżeli ktoś myśli, że kupienie czegokolwiek w sklepie, jest prostą sprawą to jest w błędzie, tym bardziej, kiedy to cokolwiek jest miłością. Nie mówię tu o śwince morskiej ze sklepu zoologicznego, czy o innym towarze na półce sklepowej (jak by świnka była przedmiotem), który jesteśmy już skłonni uważać za nabywanie kochania. Owszem dzisiaj sprzedano sex, który chce się podnieść do tej wspaniałej wyżyny bytu, jaką jest ona, poprzez nasze zwierzęce wybiegi psychologiczno- psychiatryczne, socjologiczno–techniczne i gospodarczo–ekonomiczno-polityczne. Prokreacja jest dwojakiego rodzaju, albo z samej chęci ewolucyjnie świadomego przedłużenia gatunku lub właśnie przez erosa, czyli połączenia w akcie dopełnienia. Miłość sama w sobie jednak, jest czymś zgoła innym, i może ona być tylko niewyobrażalną namiastką uczucia w człowieku. Istota duchowa, nie jest w stanie osiągnąć pełni tego stanu, a jedynie może do niego dążyć, jak morska fala do brzegu z tym, że nigdy jej nie dotknie. Najwyżej możemy wyczuwać jej obecność i to, jest już wielkie zdarzenie.
Po raz kolejny wchodzimy do rzeki. Wiemy gdzie wypływa, ale jakie niebezpieczeństwa czekają, tego nie jest w stanie przewidzieć nasz skromny rozum, najwyżej może sobie, co nieco wyobrażać. I łudzić się, że ta projekcja umysłu jest słuszna. Płynięcie z nurtem w dzisiejszym świecie, jest jak to się mówi współcześnie – „trendy”. Praca dla zysku dla efektu – istnienie dla machiny konsumpcji. W głosie obrońców takiego stanu, będziemy przekonywani o słuszności, o tym, że jest to dobre, bo wypracowuje dla wszystkich coś ważnego społecznie, nic bardziej fałszywego. Niewyczulona jednostka w biegu szczurów, pragnąca miłości odnajduje w tym, przesłanie miłości bliźniego, nie zdając sobie sprawy, że jest wplątana w wielkie oszustwo specjalistów od marketingu i reklamy. Wszyscy To mają i Ty musisz To mieć. Mamy Coś i się podzielimy z Tobą – pod warunkiem, że To kupisz. To jest demaskatorskie przesłanie. Dzisiaj nie masz tylko się zachwycać, lubić, ale kochać! Kochać produkty wielkiej globalnej machiny kapitalistycznej produkcji. Dlatego, że są produktem szczęśliwości i dobrobytu?! We wszystkim mają nas utwierdzać szczęśliwe i radosne twarze wystające na bilbordach z rogów, wychylające się z ekranów i stron gazet. Jeżeli oni są szczęśliwi, to musi być to dobre, jeżeli jest to dobre, to powinienem kochać. Stajemy się uzależnionymi (przez swoją własną chęć kochania, której nie znajdujemy w podmiotach) od przedmiotów – to one są ważne, wypełniają i dają miłość innym przez to, że dane są przez nas i są naszym produktem, wypaczoną sztuką mas. A przecież miłość jest czysta, jest sztuką najwyższych lotów, idealną boskością; inną rzeczą, jest traktowanie podmiotu jako przedmiotu, ale ta i tak spełnia się, w tym samym wypaczonym istnieniu chorobliwej manii kochania – właśnie przedmiotu.
Więc za nim sięgniecie po rzecz, z półki sklepowej by zaspokoić swoje ego i sumienie „bo przecież kocham”, to kupię jemu, jej prezent, zastanówcie się, czy w ten dzień mamy tylko kochać swoje kochanie. Św. Walenty w tradycji i wg przekazów po prostu walczył o to, by młodzi legioniści Cesarza mogli się żenić. W Polskiej tradycji jest tez patronem, cierpiących i chorych na epilepsję oraz choroby psychiczne.
Więc w ten dzień kochajmy się, kochajmy ze względu na człowieka, okażmy swą miłość wszystkim, którzy tej miłości potrzebują, nie patrząc na korzyści. By kochać nie trzeba iść do sklepu, wystarczy czasem podać rękę leżącemu na ulicy, bo właśnie dostał ataku epilepsji.
To oczywiste , ze to swieto zostalo wymyslone po to tylko aby napedzac gospodarke.. zreszta jak wszystkie swieta konsumpcyjne. Ale coz jest jak jest. ludzie z checia podjeli ten AMERYKANSKI temat.. no bo milosc i czerwien serc na karteczkach tak ladnie odbija sie kolorem na tle szarosci lub bieli ( w zaleznosci czy jest snieg czy go nie ma
lutego. No i ta dluuuga przerwa pomiedzy Bozym Narodzeniem a swietami wielkanocnymi.. pustke ktora trzeba WYPELNIC. A milosc to taki przeciez szczytny cel.Juz czuje ten bol placzacych serc brzydszych dziewczynek , ktore wierza w to swieto i ze jest on oznaka „PRAWDZIWEJ MILOSCI” co niestety nic nie dostana od nikogo i z ranami w sercach beda smutne chodzic jeszcze przez tydzien…