Na początek tygodnia – dostarczamy Państwu fragmenty artykułów związanych z terenem powiatu ząbkowickiego, jakie ukazały się w minionych kilku dniach w gazetach i portalach internetowych. Do lokalnej subiektywnej „prasówki” dodajemy interesujące artykuły o tematyce samorządowej z mediów regionalnych lub ogólnopolskich.
Gość Niedzielny Świdnicki (21.07.2019) relacjonuje przebieg prac konserwatorskich prowadzonych w kościele Sióstr Klarysek w Ząbkowicach Śląskich.
Dzięki Gminie Ząbkowice Śląskie i dobroczyńcom wspierającym klasztor udało się dokonać konserwacji organów w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Instrument posiadający 24 głosy (w niektórych źródłach jest mowa o 25) w 1894 r. wybudowała firma Schlag&Söhne w Świdnicy. – Najpierw poszerzono dyspozycję organów o 3 głosy, a później, w 1928 roku, zmieniony został wygląd prospektu organowego. Istniejący do tej pory prospekt architektoniczny z pięcioma symetrycznymi polami piszczałkowymi, zastąpiony został białą ażurową kratką, zakrywającą całą przestrzeń począwszy od części cokołowej wzwyż aż do łuku oddzielającego zachodnią część nawy od niszy, w której umieszczone są organy – wyjaśnia ks. Piotr Dębski, muzykolog. Po latach eksploatacji instrument się jednak zestarzał i zaczął wymagać koniecznych prac konserwatorskich. – Musieliśmy wykonać pełną rewaloryzację stołu gry, pneumatycznej traktury, wiatrownic, miecha, a nawet sekcji brzmieniowej. Wystąpiliśmy z prośbą o dofinansowanie do Gminy Ząbkowice i udało się uzyskać na ten cel kwotę 35 000 zł. Ale to zaledwie część potrzebnych funduszy. Pozostałą udało się zdobyć dzięki życzliwości i ofiarności wiernych, którzy w minionym czasie kupili cegiełki czy dokonali wpłaty na nasze konto. O wszystkich tych osobach pamiętamy w naszych modlitwach z wdzięcznością – mówi s. Gabriela, mniszka klaryska z Ząbkowic Śląskich. Dodaje, że to dopiero początek potrzebnych napraw. – Pod koniec czerwca rozpoczął się także remont naszego ołtarza głównego z XVIII wieku. Rzeźby, które zazwyczaj stoją na ołtarzu, ale i sama jego bryła wymagają kosztownych konserwacji. Mamy nadzieję, że i w tym przypadku uda się znaleźć wsparcie – kończy. Siostrom udało się już pozyskać z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego połowę potrzebnej sumy. Swój udział ma również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które dofinansowało renowację dwóch figur: św. Michała Archanioła i św. Gabriela Archanioła, które zostaną odnowione jeszcze w tym roku. Pozostałe osiem musi czekać na swoją kolej i życzliwość ofiarodawców.
Doba (15.07.2019) informuje o efektach działalności charytatywnej jednej z organizacji w Ziębicach.
Ziębickie Koło Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta rozdało ponad 60 ton żywności o wartości ok. 300 tys. zł najbardziej potrzebującym mieszkańcom gminy Ziębice. Od listopada 2018 r. Ziębickie Koło Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta działające przy Parafii Św. Jerzego w Ziębicach we współpracy z Bankiem Żywności we Wrocławiu prowadziło akcję dystrybucji artykułów spożywczych do najbardziej potrzebujących mieszkańców Gminy Ziębice w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Żywnościowa 2014-2020 Europejskiego Funduszu Pomocy Najbardziej Potrzebującym realizowanego w Podprogramie 2018. Akcja zakończona została 20 czerwca 2019r. W ramach akcji każdy zakwalifikowany przez Miejsko Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej mieszkaniec naszej Gminy mógł otrzymać ponad 50 kg artykułów spożywczych w tym: makaron jajeczny 4,5 kg, makaron kukurydziany bezglutenowy 0,5 kg, buraczki wiórki 1,05 kg, ryż biały 3 kg, kasza gryczana 1,5 kg, herbatniki maślane 0,8 kg, mleko UHT 7 l, ser podpuszczkowy dojrzewający 2,4 kg, groszek z marchewką 3,6 kg, olej rzepakowy 4l, gołąbki w sosie pomidorowym 1,7 kg, fasola biała 3,6 kg, koncentrat pomidorowy 1,6 kg, powidła śliwkowe 1,8 kg, filet z makreli w oleju 1,7 kg, szynka drobiowa 3 kg, szynka wieprzowa 2,1 kg, kabanosy wieprzowe 0,36 kg, pasztet wieprzowy 0,64 kg, cukier biały 4 kg, miód 0,4 kg. W ramach akcji Ziębickie Koło wydało ponad 61 ton żywności dla 552 rodzin, co stanowi 1232 osób. W sumie do Gminy Ziębice trafiła żywności o wartości ok. 300 000 zł. Dodatkową atrakcją były także szkolenia: ekonomiczne, kulinarne i dietetyczne dla osób zakwalifikowanych do Programu. Podczas rozładunku 4 tirów żywności Koło Ziębickie wspomagała w tej edycji programu młodzież Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Ziębicach. W związku z tym podziękowania za pomoc należą się również pani Joannie Smętkiewicz – dyrektor ZSP w Ziębicach oraz nauczycielom szkoły. Należy również podkreślić, że sam proces wydawania artykułów żywnościowych trwał w sumie 22 dni po 3 godziny dziennie, tj. ok. 66 godzin i wymagał zdyscyplinowania oraz poświęcenia, ponieważ przez ponad pół roku w każdą środę niezbędna była obecność co najmniej 5-6 osób w magazynie żywnościowym. (…) Osobą odpowiedzialną za realizację programu oraz dystrybucję artykułów żywnościowych był wiceprezes Koła pan Andrzej Regner. Wielkie podziękowania za realizację programu należą się także pani Justynie Smalec – kierownikowi MGOPS w Ziębicach oraz wszystkim pracownikom socjalnym, w szczególności pani Ewie Dolińskiej i pani Izabeli Hojda-Byczek bez pomocy których nie byłoby możliwości przeprowadzenia akcji na terenie naszej gminy, a także państwu Firgang oraz Straży Miejskiej w Ziębicach. W rozliczeniu Programu pomagała pani Jolanta Janik.
Express Miejski (19.07.2019) podaje wiadomość o planach prac zabezpieczających i rewitalizacyjnych w obrębie Twierdzy Srebrna Góra.
Prace są możliwe dzięki ponad milionowemu wsparciu z budżetu państwa. Pieniądze pozwolą na odremontowanie dwóch fragmentów Wieży Górnej Donjonu. Teren ten był wyłączony z użytkowania przez dłuższy okres ze względu na niebezpieczeństwo i realną możliwość zawalenia. Jak tłumaczy Emilia Pawnuk, prezes Twierdzy Srebrna Góra, wykonywany remont jest jednym z najtrudniejszych realizowanych na terenie obiektu w ostatnim czasie. Największym problemem jest logistyka prowadzonych prac ze względu na utrudniony dostęp do prowadzenia robót, jak i transportu materiałów oraz urządzeń. Jest to utrudnienie nieporównywalne obecnie do jakiegokolwiek innego obiektu zabytkowego na terenie kraju. – Wynika to ze specyfiki twierdzy uznawanej za największą górską warownię w Europie, jak i równolegle za jeden z najbardziej zagrożonych Pomników Historii. Należy dodać, że bez poprzednich dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jakikolwiek dostęp do remontu murów zewnętrznych Wieży Górnej byłby dziś zupełnie niemożliwy. Mimo tego elewacja wysokiej na 29 metrów wieży, pochylonej w swej konstrukcji, znajdująca się wraz z otaczającą fosą i elewacją przeciwskarpy w stanie grożącym zawaleniem, wymaga nadzwyczajnej organizacji budowy, w tym szczególnie ważnego, bezpiecznego transportu pionowego ogromnych ilości materiałów z zastosowaniem żurawia budowlanego. Należy dodać, że w miejsce budowy, ani do postawy muru oraz jego korony, nie jest w stanie dojechać żaden z tradycyjnych dźwigów, wysięgników czy wyciągarek stosowanych powszechnie przy konieczności pionowego transportu ciężkich materiałów – opowiada Grzegorz Basiński, kierownik ds. remontowo-konserwatorskich. W ramach prac zostanie wmurowane ponad 340 m3 kamienia pozyskanego z odgruzowania fosy, a odtworzenie lica poprzedzi wykonanie specjalnej konstrukcji, rusztu wsporczego złożonego z 10 ton stali i 190 m3 betonu. Mimo tych trudności prowadzony na obiekcie remont jest podporządkowany obsłudze ruchu turystycznego, co oznacza, że twierdza cały czas jest dostępna dla gości. Ze zwiedzania wyłączony jest tylko fragment Wieży Górnej Donjonu, przy której trwają prace remontowe. Nieczynny jest on zresztą od kilku miesięcy roku, gdy okazało się, że ze względu na głębokie ubytki muru zewnętrznego, wieża grozi zawaleniem. – Trzymajcie kciuki! Wierzymy, że kiedyś przywrócimy stan murów i fosy Donjonu sprzed ponad stu lat, kiedy to można było bez obaw chodzić po jej dnie dookoła obiektu – mówi Emilia Pawnuk, prezes spółki Twierdza Srebrna Góra, dla której zabezpieczenia i remonty miejsc grożących zawaleniem są priorytetem, ale jednocześnie wspólnie z załogą ma głowę pełną pomysłów, aby w zabytkowe mury wróciło życie i to przez cały rok. – Poza niekonwencjonalnym zwiedzaniem, które proponujemy w ramach nowej trasy zwiedzania, planujemy umożliwić gościom nocleg i strawę w części kazamat, które pełniły dawniej właśnie takie funkcje. Dziś ze względu na bardzo zły stan techniczny murów i sklepień, do zwiedzania udostępnione jest ok. 20 proc. powierzchni zabytku, jeszcze do niedawna było to 10 proc. – opowiada prezes i podkreśla istotę środków zewnętrznych, które obiekt otrzymuje od lat. – Gdyby nie wsparcie finansowe, twierdza zapewne zostałaby zamknięta całkowicie przez nadzór budowlany – dodatkowo podkreśla Basiński. Dziś Pomnik Historii dzięki samej architekturze, niepowtarzalnym widokom, przewodnikom znającym niemal każdy zakątek obiektu oraz działającemu od roku nowemu gospodarzowi Fortu Ostróg – Spitzberg, odwiedzany jest przez niemal 90 tys. turystów rocznie.
Przegląd Powiatowy (21.07.2019) odnotowuje policyjną imprezę wędkarską.
20 lipca br. Koło PZW w Kamieńcu Ząbkowickim wraz z Komendą Powiatową Policji z Ząbkowic Śląskich, zorganizowało zawody wędkarskie w ramach obchodów Święta Policji, w setną rocznicę powstania Policji Państwowej 1919-2019. Naszą imprezę uświetnili zaproszeni goście: wicemarszałek województwa dolnośląskiego Marcin Gwóźdź, starosta powiatu ząbkowickiego Roman Fester, burmistrz Ząbkowic Śląskich Marcin Orzeszek. Policję reprezentowali Komendant Policji w Ząbkowicach Śl. nadkomisarz Stanisław Cynarski wraz z zastępcą nadkomisarzem Jackiem Bednarskim. Zawody wygrał Ryszard Sroczyk drugie miejsce wywalczył Grzegorz Przewłocki, a trzecie Jacek Dawid. Zwycięzcom serdecznie gratulujemy. Sobotnie poranne zawody wędkarskie przekształciły się w wspaniały piknik, w którym brało udział wiele rodzin. Najwięcej atrakcji miały oczywiście dzieci, a hitem okazały się „przejażdżki” po stawie naszą łódką. Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękuję za wspaniałą atmosferę na zawodach oraz na pikniku. Słowa uznania i podziękowania należą się również organizatorom za pełen profesjonalizm w zorganizowaniu imprezy.
TV Sudecka (15.07.2019) promuje krajobrazowe walory Barda.
Tym razem mamy dla Was niespodziankę – Bardo – Miasto Cudów okiem naszego drona. Zapraszamy do zwiedzania i udostępniania!
Gazeta Ząbkowicka (17.07.2019) w cyklu historycznym zamieszcza artykuł na temat rzek w powiecie ząbkowickim.
Dziś kolejny odcinek z cyklu poświęconego rzekom, źródłom i potokom ziemi ząbkowickiej. Jak się okazuje możemy tu wskazać nie tylko liczne źródła, bogate w wodę mineralną, ale również pochwalić się może źródłami dwóch istotnych dla Śląska rzek. Pisze o nich historyk Kamil Pawłowski. Na terenie powiatu ząbkowickiego, swój początek mają dwie wyjątkowe rzeki: Ślęza i Mała Ślęza. Ich nazwy od wieków zaprzątały umysły historyków i geografów, próbujących powiązać je z nawą słowiańskiego plemienia Ślężan, od których to wywodzi się nazwa całej śląskiej krainy geograficznej i historycznej. Położenie źródeł rzeki Ślęzy nie jest takie oczywiste i w tym przypadku również od wielu lat trwają spory. Jedna teoria głosi, że źródła Ślęzy znajdują się na stoku Kluczowskiej Góry. Inna zaś lokalizuje źródła tej rzeki przy Kolonii Bobolice na stoku Cierniowej Kopy. Niemiecka nazwa Ślęzy to „Lohe”. Płynie ona aż do Wrocławia, gdzie wpada do Odry na terenie osiedla Kozanów. Jej niewielkim w zasadzie dopływem jest Mała Ślęza (niem. Kleine Lohe). Jej źródła położone są natomiast na terenie wsi Kobyla Głowa. Przepływa ona przez Ciepłowody zasilając dwa stawy przy dawnym młynie wodnym. Zasila ona Ślęzę w okolicach miejscowości Bartoszów (powiat strzeliński). Jej dwoma dopływami są natomiast Żelowicka Struga i Janowicki Potok. Mała Ślęza jest rzeką niezwykle ciekawą. Pochylił się nad nią już w 1928 r. ząbkowicki krajoznawca i nauczyciel Wilhelm Werner. Pisze on o dwóch źródłach położonych na jej biegu, znajdujących się na terenie wsi Ciepłowody. O jednym wspominałem już na łamach poprzednich wydań Gazety Ząbkowickiej. Drugie znajdowało się na terenie gospodarstwa należącego przed 1945 r. do rodziny Gröger i również nigdy nie zamarzało. Wspomniany Wilhelm Werner porusza również kwestię nazwy rzeki – Lohe. Przypuszcza on, że ciek płynący przez Ciepłowody, czyli Mała Ślęza (niem. Kleine Lohe) nazwę swoją otrzymał w czasach średniowiecznych od słowa „lohe” (laue) tj. letni. Wskazuje on, że nazwa ta pochodzi więc od letnich źródeł, położonych na terenie Ciepłowód. Również w 1837 r. na łamach gazety Breslauer Beobachter wskazano, że słowo „Lohe” pochodzić ma od słowa „Laue”. Jeszcze w „Monografii Odry” z 1948 r., autorstwa Andrzeja Grodka, dopływ Mała Ślęza określony został jako „nieznany z imienia”. Niemiecka nazwa Kleine Lohe funkcjonowała jeszcze kilka lat po zakończeniu II wojny światowej. Dopiero zarządzenie Prezesa Rady Ministrów z 1 czerwca 1951 r. zmieniło tę sytuację. Kleine Lohe stała się Małą Ślęzą. W 1899 r. Edward Romuald Bogusławski, próbując wyprowadzić etymologię nazwy Ślężanie, wymienia w swojej pracy „Historyja Słowian” „Ślęzę wielką” i „Ślęzę mała”, używając polskich nazwy tych rzek.
Rzeczpospolita (3.07.2019) udostępnia artykuł wskazujący na doświadczenia jednego z polskich miast, które dba o bezpieczeństwo pieszych.
Przebudowali drogi i ludzie przestali ginąć. Dziś biegli ds. wypadków drogowych przyjeżdżają do Jaworzna, by oglądać zrealizowaną w Polsce skandynawską „wizję zero”. W połowie czerwca eksperci od wypadków drogowych spotkali się w Jaworznie, by na jego przykładzie analizować, jakie znaczenie ma infrastruktura drogowa w kreowaniu zachowania uczestników ruchu drogowego. – Każdy wypadek rozgrywa się w wielowymiarowej przestrzeni złożonej z trzech obszarów: człowieka, maszyny i otoczenia. W Jaworznie ten największy sukces powstał dzięki łamaniu stereotypów i pokonaniu wynikających z nich uprzedzeń w zakresie infrastruktury drogowej – mówi organizator sympozjum Sławomir Pytel, ekspert z zakresu analizy wypadków drogowych. I faktycznie, na miejsce konferencji Jaworzno zostało wybrane nie przez przypadek – to jedyne miasto w Polsce, które tak efektywnie przebudowało infrastrukturę, wdrażając skandynawską wizję zera ofiar śmiertelnych na drogach, że przez 19 miesięcy nie zginął tam nikt. Dobra passa trwała do stycznia 2018 r., wtedy o zmroku starsza pani zginęła, gdy próbowała przejść przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Ostatecznie w ubiegłym roku w pięciu wypadkach zginęło pięć osób, w tym jedna na drodze zarządzanej przez GDDKiA. Co więcej, każdy wypadek jest analizowany, droga, na której zginęła starsza pani, została już przebudowana zgodnie z wytycznymi ekspertów. Takie podejście do zagadnień ruchu drogowego jak w Jaworznie jest wyjątkiem. – Polscy zarządcy dróg tak nie działają, aby opierać się na rzeczywistych przyczynach wypadków, czyli ustalonych po zakończeniu rozpraw sądowych. Nie wyciąga się wniosków z opinii biegłych – mówi Sławomir Pytel, który zauważa, że gdy rozbije się samolot czy pociąg, powstają komisje opracowujące wytyczne do poprawy. – Mimo że w wypadkach drogowych ginie najwięcej ludzi, nie ma nawet namiastki takiego działania – mówi.Tymczasem w zmianach wprowadzanych w Jaworznie już od 2003 r. nie ma spektakularnych innowacji. Najtrudniej było zdobyć zgodę władz, by drogi projektowali inżynierowie transportu – i tylko oni. – Przebudowywaliśmy drogi jak wszystkie miasta w Polsce, wydaliśmy na to ok. pół miliarda zł. Wyrzuciliśmy samochody z osiedli, ulice wewnątrz układu poszły do kameralizacji i uspokojenia ruchu – mówi Tomasz Tosza, wicedyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie. Zauważa, że miasta wydają potężne pieniądze, by doprowadzić szerokie drogi do śródmieścia, a Jaworzno odwrotnie – zbudowało obwodnice dla ruchu wewnętrznego, a część ulic centrum zamknęło dla ruchu. – To banał, którego inne miasta nie robią – mówi Tosza. Jaworzyński banał to drogi zawężone do 6 m, które wymuszają wolniejszą jazdę, wyniesione przejścia dla pieszych i skrzyżowania, mnóstwo ścieżek rowerowych. Gmina obniżyła cenę rocznego biletu autobusowego do 180 zł, w efekcie wykupiła go aż jedna piąta mieszkańców. Kosztem 3 mln zł dopłaty liczba podróżujących komunikacją miejską wzrosła o 20 proc. W Polsce to rzadkie zjawisko. Te rozwiązania spowolniły jazdę kierowców, ale mniejsza prędkość… usprawnia ruch. – Największa przepustowość drogi jest przy prędkości 45 km/h, wtedy samochody jadą blisko siebie, przy większej prędkości zwiększa się dystans i droga mieści mniej pojazdów – mówi Tosza, który chciałby zobowiązać samorządy do montowania fotoradaru na każde 10 tys. mieszkańców.
Gdyby w lokalnych mediach został pominięty jakiś ważny temat – prosimy o kontakt z nami – poprzez E-MAIL: [email protected] – zajmiemy się sprawą, o której do nas napiszesz.