49 województw – pomysł SLD. Świetny, naprawdę świetny. Zdjęcie liderów, umieszczone na jednym z portali wałbrzyskich jest jeszcze lepsze Na zdjęciu Mirosław Lubiński (ciekawe, czym się kieruje, kiedy jest w SLD, a kiedy poza partią i jest niezależny) dziś na pewno członek SLD. Obok niego, a właściwie w miejscu centralnym – Grzegorz Napieralski. Kto to jest? Ano przegrany facet w wyborach prezydenckich (ładna żona), przegrany w wyborach na szefa SLD no i z Wałbrzychem ma tyle wspólnego, co ja ze Szczecinem.
No i ten trzeci – Szymon Heretyk. Zasłynął, bowiem z tego, jaki pomysł ma PO/SLD na zadbanie o swoich ludzi. W 2011 r pan Heretyk został wybrany na Przewodniczącego Rady Powiatu Wałbrzyskiego, w wyniku umowy koalicyjnej wałbrzyskiej PO i SLD. Specjalnie dla niego utworzono w MZUK-u stanowisko specjalisty ds. mediów i promocji. I to był sposób PO/SLD na zadbanie o swoich ludzi. No i tak pan Heretyk realizował umowę. W moim przekonaniu powinien zostać „twarzą” nowego pomysłu SLD.
Pomysł SLD jest bowiem oparty na tej samej zasadzie – utworzyć miejsca pracy w 49 województwach dla swoich kolesi. A że jest prawdopodobna przyszła koalicja PO i SLD po zbliżających się wielkimi krokami wyborach parlamentarnych, to kto wie czy przyszłym wojewodą wałbrzyskim nie zostanie właśnie pan Heretyk. No chyba, że pokłócą się z Lubińskim i ten ostatni znowu stworzy jakieś nowe ugrupowanie. Na zdjęciu brakuje mi tylko Ojca utraty grodzkości Wałbrzycha – Marka Dyducha. To On, w imieniu SLD, budował wtedy „autorytet” Wałbrzycha zabierając mu grodzkość.
Koncepcja 49 województw szczególnie mnie poruszyła, ponieważ byłem członkiem Komisji Samorządowej w Sejmie, która pracowała nad reformą samorządową. Mogę śmiało powiedzieć, że „maczałem” w jej tworzeniu swoje palce, a szczególnie w tworzeniu powiatów, uczestnicząc w pracach w podkomisji ds. powiatów. Pamiętam jak wielką wagę przywiązywaliśmy do tego żeby miasta, które utraciły status wojewódzkiego, miały zachowane ekstra względy. Stąd nadanie im grodzkości, czyli miast na prawach powiatu.
Świętej pamięci prof. Michał Kulesza od 1989 roku współtworzył reformę samorządową powiedział: „Konstytucja mówi, że ustrój RP zapewnia decentralizację władzy publicznej. Że samorząd wykonuje istotną część zadań publicznych na własną odpowiedzialność. Decentralizacja nie jest naszą fanaberią, ale naczelną zasadą ustrojową. Oznacza też podział władzy i to, że nie wszystkim można dyrygować z Warszawy”.
Pomysł SLD idzie niestety w przeciwnym kierunku. W jego przekonaniu to Warszawa ma decydować o tym, co będzie się działo w naszym regionie. To nie mieszkańcy regionu a partyjna władza ma decydować, kto w regionie będzie rządził. Wiadomo, że w takiej sytuacji partyjni sługusi będą pilnować interesu partii a nie mieszkańców regionu.
Polska, żeby się rozwijać w szybszym tempie, musi się decentralizować, centrala musi przekazywać coraz więcej władzy lokalnej społeczności. Mądrość Polski jest mądrością Polaków, a nie polityków. Gdyby propozycja SLD szła w kierunku utworzenia np. 49 powiatów w Polsce i likwidacji 16 urzędów marszałkowskich, które chyba de facto są sztucznym tworem, wtedy warto by było nad nią się pochylić i przedyskutować. Pamiętam, że samorząd wojewódzki był tworzony pod kątem przeciwwagi dla Urzędów Wojewódzkich. Zamysł był taki, żeby coraz większą część kompetencji administracji rządowej przekazywać ją w ręce samorządów. Realizacja pomysłu była rozłożony na wiele lat, bo jak to mówił prof. Kulesza ciężko od razu odebrać kompetencje urzędnikom, skutecznie będzie wtedy, kiedy to będzie się robić powoli. Administracja rządowa w terenie powinna mieć tylko i wyłącznie uprawnienia kontrolne coś na wzór komisji rewizyjnej i powinna mieć „zero” uprawnień decyzyjnych.
Gdyby SLD poszło w tym kierunku, włącznie z wyborem bezpośrednimi marszałka / starosty to myślę, że znalazłoby przychylność rodaków. Natomiast pomysł w obecnym kształcie nie wzbudza zachwytu, widać w nim głównie kolesiostwo i tęsknotę za PRL-em.