W naszym subiektywnym medialnym przeglądzie – jak w każdy poniedziałek rano – dostarczamy Państwu fragmenty artykułów, jakie ukazały się w minionych kilku dniach w lokalnych gazetach i portalach internetowych. Czytając prasę lokalną szukamy dla Państwa tego, co najciekawsze w informacjach publikowanych przez te media.
Z „Wiadomości Powiatowych” (nr 2/2015) dowiadujemy się, że czeka nas poważna i budząca obawy zmiana w dziedzinie pomocy medycznej świadczonej przez pogotowie ratunkowe.
W połowie tego roku we Wrocławiu ma ruszyć wojewódzkie centrum powiadamiania ratunkowego. Co to oznacza dla mieszkańców naszego powiatu? Tyle, że wybierając numer pogotowia ratunkowego nie będą się już łączyli z placówką w Ząbkowicach, lecz z centrum we Wrocławiu, które …wyśle do nich karetkę z Ząbkowic. (…) Nie będziemy już mieli własnej dyspozytorni, tylko Wrocław zadecyduje kiedy i jaką karetkę mamy wysłać do konkretnego przypadku – mówi dyrektor ząbkowickiego pogotowia Beata Gil. Na razie system jest jeszcze w fazie przygotowań. Od jesieni ubiegłego roku Wrocław odbiera już wszystkie zgłoszenia na numer 112. I tu mamy pierwsze niedociągnięcia, ponieważ wybranie przez nas numeru 112 wydłuża niestety czas przyjęcia zgłoszenia przynajmniej o pół minuty. Najpierw bowiem łączymy się z centrum we Wrocławiu. Wrocławski dyspozytor przyjmuje od nas zgłoszenie, po czym dzwoni do Ząbkowic i dokładnie powtarza kto, kiedy, skąd i po co do niego się zgłosił. (…) To prawda, że niektóre województwa w Polsce już pracują w takim systemie od dawna. Niestety, co pewien czas media dostarczają nam kolejnych informacji o tym, że karetka nie dojechała na czas, ponieważ dyspozytor źle ją zadysponował. Rodzina jest zbulwersowana, do akcji wkracza prokurator. Niestety dla pacjenta jest już za późno. Na nic się zda doświadczenie ząbkowickich dyspozytorów. Mamy na przykład stałych, przewlekle chorych pacjentów, których poznajemy po głosie. Wiemy czy mogą kilka minut zaczekać na przyjazd karetki czy nie. Są to często pacjenci, którzy są samotni i z różnych względów nie są w stanie samodzielnie dotrzeć do przychodni, ale czasem potrzebują konsultacji. Udzielamy im pomocy z dobroci serca, chociaż nie jest to bezpośrednie ratowanie życia. Ktoś, kto nie zna sytuacji, może inaczej zinterpretować objawy i wysłać karetkę tam, gdzie nie jest ona natychmiast potrzebna.
„Echo Tygodnia” (nr 2/2015) informuje o planowanym poziomie wydatków budżetowych w największej gminie Powiatu Ząbkowickiego.
Budżet na 2014 rok w ząbkowickiej gminie był imponujący. Plan wydatków wynosił ponad 71 mln zł, a planowane wydatki inwestycyjne ponad 13,7 mln zł. Plan budżetu na 2015 rok jest zdecydowanie mniej ambitny. Planowane dochody wynoszą 58 738 834 zł, a wydatki inwestycyjne nieco ponad 2 mln zł. (…) a co znamienne, w roku powyborczym przestano już mamić wizją szybkiej budowy krytego basenu, bo przewidziane na ten rok środki opiewają na kwotę – uwaga …50 tys. zł. (…) Teraz poczekamy kolejne 3 lata – do roku wyborczego 2018, gdy wizja basenu znów będzie „realna”. O organizowanych z wielkim rozmachem imprezach też na razie chyba możemy zapomnieć.
W „Euroregio Glacensis” (nr 2/2015) wiadomości dotyczące przedsięwzięcia proekologicznego realizowanego w Gminie Ziębice.
Po wielomiesięcznej ciszy nad zbiornikiem przeciwpowodziowym, znajdującym się pomiędzy ulicą Przemysłową a torowiskiem, ostatnio w tym miejscu zrobiło się głośno. A to za sprawą ciężkiego sprzętu oraz pojazdów transportowych, przy których pomocy Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej – oddział w Świdnicy – porządkuje podłoże tego akwenu. – Od kilku tygodni jest wywożony stamtąd nanos w postaci mułu, którego warstwa jest dość spora. To dlatego przez jakiś czas obiekt był pozbawiony wody, aby podłoże dostatecznie wyschło, stwarzając warunki do poruszania się po nim koparkami i samochodami – komunikuje Marek Wereśniak, kierownik Referatu Środowiska w ziębickim Urzędzie Miasta i Gminy. – W planie jest budowa zapór. Ów akwen w korycie Oławy nie był czyszczony aż od trzydziestu lat. Nie trudno więc sobie wyobrazić, w jakim był stanie. Przy tym przestał spełniać swoją funkcję przeciwpowodziową, bo z racji podniesienia się dna po prostu zagrażał zalaniem Ziębic w przypadku obfitych opadów deszczu.
Portal „Express-miejski.pl” (pod datą 15.01.2015) informuje o wynikach rankingu „Perspektyw”, w którym z roku na rok lepszą pozycję zajmuje Liceum Ogólnokształcące w Ząbkowicach.
Ząbkowicki ogólniak w kategorii liceów za 2014 rok został sklasyfikowany na 472 miejscu w Polsce i 39 w województwie dolnośląskim. W poprzednich latach zajmował on miejsca: 479 w kraju za 2012 rok i 480 za 2013. Szkoła po raz kolejny zostanie uhonorowana znakiem jakości „Brązowa szkoła”. Taki tytuł otrzymują placówki, które w zestawieniu znajdą się na miejscach od 301 do 500. Licea ogólnokształcące przy tworzeniu rankingu oceniane są za pomocą trzech kryteriów. Są to: sukcesy szkoły w olimpiadach, wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych, oraz wyniki matury z przedmiotów dodatkowych. Do sporządzenia klasyfikacji wykorzystano dane ze źródeł zewnętrznych wobec ocenianych szkół, czyli: protokoły komitetów głównych olimpiad, zestawienia okręgowych komisji egzaminacyjnych (OKE) z wynikami matur z przedmiotów obowiązkowych i dodatkowych, oraz dane Systemu Informacji Oświatowej.
Na łamach „Gazety Ząbkowickiej” (nr 69/2015) znajdujemy artykuł na temat „mitu Frankensteina”.
Faktem bezspornym jest to, że angielska pisarka Mary Shelly (1797-1851) wydała w 1818 r. swoje najsłynniejsze dzieło, pod tytułem „Frankenstein albo: Współczesny Prometeusz”. Fabuła, przeniesionej kilkakrotnie na ekrany powieści, opiewa na stworzeniu przez naukowca Wiktora Frankensteina potwora z ludzkich zwłok – mylnie określanego przez współczesnych jako potwór Frankenstein. W tych kilku zdaniach widzimy dwa zastanawiające fakty: motyw wykorzystania ludzkich zwłok, podobnie jak w aferze grabarzy w 1606 r. oraz podobieństwo nazwiska dr Wiktora do przedwojennej nazwy miasta – Frankenstein. Te dwie okoliczności stały się podstawą teorii mówiącej o tym, że to właśnie Ząbkowice Śl. zainspirowały Shelly w pisaniu swojego dzieła. Ale czy naprawdę tak było? (…)Sama powieść powstała kilka lat po opisanych wyżej zdarzeniach, kiedy to po smutku doznanym w wyniku poronienia Mary zaczęła tworzyć swoje słynne dzieło. Nie miało ono jednak tylko mieć wydźwięku makabrycznego, jak podtekst moralizatorski, że zabawa w Boga nigdy nie wyjdzie człowiekowi na dobre. Warto w tym miejscu wspomnieć, że autorka w chwili tworzenia swojego dzieła miała 19 lat. Biorąc pod uwagę wszystkie możliwości, wydaje się bardzo trudne do uwierzenia, że 19-letnia dziewczyna sięga do zakurzonych kronik lub gazet i tam przypadkowo odnajduje historię z 1606 r. o ząbkowickim procesie grabarzy. Nie bez znaczenia jest również to, że pomimo tego, iż właśnie „nasz” proces zyskał dość dużą sławę, to w ówczesnych czasach (XVI/XVII wiek) kronikarze wspominają o licznych tego typu procesach, a oskarżanie grabarzy o wywołanie w mieście epidemii nie było niczym nadzwyczajnym.
W portalu „Doba.pl” (pod datą 13.01.2015) przeczytać można reportaż o ciekawej książce, której autorką jest osoba wywodząca się ze Złotego Stoku.
O „Zielonej sukience” można było usłyszeć w ubiegłym roku na największych festiwalach podróżniczych oraz wszelakich targach książki. Można też było przeczytać o niej w ogromnej ilości gazet ogólnopolskich i fachowych. W końcu można było dowiedzieć się o niej z Internetu. Było o niej naprawdę głośno. Ale ile/ilu z was wie, że napisała ją Małgorzata Szumska, pochodząca ze Złotego Stoku (tak, tak córka tej Eli)? (…)Małgorzata Szumska opisuje swoja wyprawę na Syberię i do Kazachstanu, zahaczając o Wilno i Moskwę. Jest to podróż śladami dziadków – Janki i Staszka.- Od dziecka wiedziałam, że kiedyś pojadę na Syberię. Nie musiałam planować tej wyprawy, nie uczyłam się języka, nie kupowałam map. Wszystkie miejsca, które chciałam odwiedzić, znałam z rodzinnych opowieści, widziałam je oczami wyobraźni. Trasę podróży zaplanował dla mnie Stalin, w 1951 roku. Wtedy właśnie mój dziadek, Staszek, został zesłany do gułagu w Kazachstanie, a babcię Jankę przesiedlono z rodziną w głąb Syberii. Byli krótko po ślubie, mieli maleńkiego synka. Ich miłość została wystawiona na najtrudniejszą próbę – mówi o genezie powstania książki autorka. W książce wspomnienia rodzinne, podróży na Syberię w bydlęcych wagonach, życia w gułagu i w ogóle wojennej zawierusze, łączą się z relacją wyprawy młodej dziewczyny, jej przygód i obserwacji, jak wygląda obecnie jazda pociągiem na wschód, jak tam się teraz żyje. Wiele gorzkich, ale i wiele zabawnych spostrzeżeń i przygód.
Gdyby w lokalnych mediach został pominięty jakiś ważny temat – prosimy o kontakt z nami – poprzez formularz TWOJA INFORMACJA.
A jak ten przeglad ma sie do prawa i mozliwosci cytowania tylko okreslonej czesci tekstu? Starsznie dlugie te wyrywki. Z tego co wiem to juz nie mozna robic przegladu prasy w necie….
Cytowane są zawsze fragmenty artykułów – objętość cytatów jest podyktowana tym, by dany fragment stanowił spójną całość. Cytujemy zawsze z podaniem źródła i zawsze po ukazaniu się następnego wydania danego czasopisma. Poza tym redakcje przesyłają nam swoje materiały, więc są poinformowane o tej formie publikacji w naszym portalu i w pewnym stopniu promocji ich tytułów.