Od wczoraj „drgnęło” na budowie obwodnicy Ząbkowic. Liczniejsze, niż zwykle ekipy montują słynne już słupy z sygnalizacją świetlną.
Ustawienie bramownic, które zostały w tym celu specjalnie sprowadzone z Norwegii, było warunkiem postawionym przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, aby można było włączyć ruch z wybudowanej już w ubiegłym roku ponad 3-kilometrowej trasy, do drogi krajowej nr 8. Początek całego zamieszania, które opóźnia oddanie obwodnicy do ruchu, sięga 2009 r. Już wtedy GDDKiA nie wyraziła zgody na budowanie na węźle „Tarnów” ronda, które wedle wszelkich wyliczeń byłoby tańsze w wykonaniu i utrzymaniu i pozwalałoby zachować płynność intensywnego na „ósemce” strumienia pojazdów. Mimo nalegań samorządu Ząbkowic, a przede wszystkim samego inwestora, czyli Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei, GDDKiA wymusiła zaprojektowanie i wybudowanie skrzyżowania kolizyjnego ze światłami.
W 2013 r. okazało się, że GDDKiA zażądała od DSDiK, aby konstrukcje sygnalizacji świetlnej na tym węźle spełniały wymagania identyczne jakie są stawiane w przypadku dróg ekspresowych. To oznaczało konieczność, wspomnianego już importu tzw. „bramownic” z Norwegii. Skutkiem całej operacji jest konieczność utrzymywania tranzytu pojazdów wysokotonażowych przez gęsto zabudowaną część miasta, o czym pisaliśmy już na naszym portalu. Cała inwestycja kosztuje prawie 25 mln zł, z czego zdecydowana większość pochodzi z dotacji unijnej. Jak już informowaliśmy – pierwotnie obwodnica miała być przejezdna jesienią 2012 r. potem na koniec 2013 r. Teraz mówi się o terminie „wielkanocnym”. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku kontynuacji budowy obwodnicy Nowej Rudy, która na odcinku objazdu do Ludwikowic Kłodzkich też jest już od kilku miesięcy wybudowana, i …też nie można nią jechać. Ząbkowicka obwodnica nie jest więc jedynym w regionie przypadkiem budowania dróg za przysłowiowe „ciężkie” pieniądze, którymi nie można jechać. O uciążliwościach, jakich doświadczają mieszkańcy ulic, przez które za dnia i nocą przetaczają się ciężkie pojazdy – jak się zdaje – myśli się na końcu.
Czegoś tu nie rozumiem. Czym GDDKiA kierowała się nie wyrażając zgody na budowę ronda w miejscu włączenia obwodnicy do „ósemki”. Mamy w zamian rozwlekłe ślimacznice niepotrzebnie zajmujące kawał pola, które przecież mogło służyć innym celom. Koszt inwestycji zapewne większy, no i koszt utrzymania, choćby związany z koniecznością zasilania świateł drogowych na krzyżówkach. Czemu zawdzięczamy tak jawnie niegospodarną decyzję. Może jednak były jakieś istotne przesłanki przemawiające za zrealizowanym rozwiązaniem. Warto zatem, żebyśmy je poznali.
GDDKiA w 2008 i 2009 r. miała w dalekosiężnych planach kontynuację budowy drogi ekspresowej S8 od Magnic w kierunku Kłodzka. Póki co na Magnicach się zatrzymało, bo powstała przed Euro 2012 autostradowa obwodnica Wrocławia. Niedawno ogłoszono zamiar budowy obwodnicy Kłodzka w ciągu drogi krajowej nr 8. Natomiast odcinek „ósemki” od Magnic przez Ząbkowice do Kłodzka „spadł” z planów inwestycyjnych. GDDKiA twierdziła, że budowa ronda skomplikowałaby „planowaną” wówczas inwestycję S8. Zgodzili się tylko na kolizyjne skrzyżowanie ze światłami. Skutkiem tego projektanci obwodnicy Ząbkowic musieli zaplanować łącznik obwodnicy z „ósemką” w kształcie, jaki widzimy dzisiaj. Podzielamy opinię, że stanowisko GDDKiA jest kontrowersyjne i z pewnością podrożyło koszt budowy obwodnicy Ząbkowic. Na przykładzie bramownic z sygnalizacją świetlną widać to jak na dłoni.