Kilkanaście dni temu miałem przyjemność uczestniczyć w imprezie jak najbardziej kulturalnej p.t. „Szuflandia Ząbkowicka”, zorganizowanej już po raz drugi przez Stowarzyszenie Przyjaciół Biblioteki Pedagogicznej LIBRA.
Profesjonalnie zorganizowany wieczór, nie tylko poetycki dostarczył niezapomnianych wrażeń i pozwolił zapomnieć o szarości dnia. Organizatorki, wolontariuszki włożyły w przygotowanie wiele pracy i osobistego zaangażowania wykorzystując twórczość naszej jedynej, literackiej noblistki. W prasie i mediach elektronicznych ukazały się relacje Anny Urbaś i piszącego te słowa. I… Obudzili się hejterzy. Pod relacją, na stronie doba.pl ukazało się mnóstwo komentarzy, których autorzy, oczywiście anonimowo „krytykujom” to wydarzenie.
Przy okazji nasuwa się taka mała refleksja. Do bycia hajterem wystarczy niewiele. Wystarczy znajomość kilkudziesięciu słów, z przeważającą większością tych, które trzeba jednak wykropkować w szanujących czytelników i siebie mediach. Mam wrażenie i doświadczyłem tego na własnej skórze, że zjawisko krytykowania dla poprawienia swojego samopoczucia to cecha niespełnionych, sfrustrowanych życiowych nieudaczników, którzy wybrali taką formę dowartościowywania. Cóż można napisać ad vocem. Chciałbym im złożyć wyrazy szczerego współczucia. Ci niekryci, niepokryci krytycy, hipokryci MUSZĄ dawać wyrazy ale jest i druga strona. Nikt nie musi tego czytać ani im odpowiadać. Tym bardziej, że chyba żaden z tych oceniaczy, nie uczestniczył w wydarzeniu. Chcąc spointować te wpisy dedykuję taki skromny czterowiersz poety, który pewnie też zebrałby za swoje więc nie wymienię jego nazwiska. Oczytani wiedzą a nie czytani i nie czytający będą musieli poszukać. Myślę, że to odpowiedni komentarz dla czynnych hejterów: „Próżnoś repliki się spodziewał, nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet pies cię je..ł, to mezalians byłby dla psa”.
Ponieważ z wrodzonej empatii czuję, że powinienem zakończyć jednak ten tekst w tonie jak najbardziej koncyliacyjnym zapraszam Panie/Panów do śledzenia w internecie informacji o następnych imprezach organizowanych przez Stowarzyszenie Libra. Wtedy z poczuciem minimalnej przyzwoitości można się zabierać za krytykowanie byle jednak nie używać tzw. wyrazów. Kierując się życzliwością dla hejterów, bo w gruncie rzeczy lubię ludzi, uprzejmie informuję, że autor cytatu nazywa się Julian Tuwim. Bez wątpienia poeta polski z niemałymi osiągnięciami.