24 godziny od zaprzysiężenia nowego Prezydenta Rzeczypospolitej mamy za sobą. Opadają zatem pierwsze emocje po – moim zdaniem – przełomowej zmianie, jaką wnosi Andrzej Duda. Te pierwsze godziny są symptomem tego, jaka może być i ufam, iż będzie prezydentura najmłodszego w historii pierwszego obywatela naszego kraju.
Przez media wszystkich nurtów przetaczają się teraz recenzje, oceny, analizy związane z osobą Prezydenta Andrzeja Dudy. Nie brakuje porównań do jego poprzedników i skojarzeń prowadzących bardzo często do śp. Prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego, u którego szlifów polityka nabywał dr Andrzej Duda. Ci, którzy od początku popierali kandydaturę wywodzącego się z Krakowa młodego prawnika, i ci, którzy poparli go głosując przeciw Bronisławowi Komorowskiemu, ale i ci, którzy nie oddali głosu na obecnego Prezydenta, a nawet ci, którzy nie są mu przychylni, czy nawet są do niego usposobieni negatywnie – jednym słowem: wszyscy… …mogą teraz samodzielnie wyrabiać sobie już nie kampanijny, ale obywatelski stosunek do Głowy Państwa. Złym przykładem w tej materii są niektórzy parlamentarzyści ze środka sali, którzy w trakcie pierwszego sejmowego prezydenckiego przemówienia, buczeli podczas gdy mowa była o głęboko zawstydzającym problemie niedożywienia wśród polskich dzieci (wg najnowszych danych GUS 500 tys. dzieci w Polsce nie dojada, 450 tys. nie ma wszystkich podręczników, bo rodziców nie stać na ich zakup, z powodu biedy 530 tys. dzieci nie chodzi do specjalistów, a blisko 600 tys. do dentysty, a ogółem na 8,9 mln dzieci w wieku 0-24 lata „na utrzymaniu” w niedostatku lub biedzie żyje 1,4 mln).
Prezydent uosabia Polskę. Może to czynić godnie, budząc sympatię, wywołując zaufanie, inspirując poczucie dumy narodowej. Jednakże Prezydent jest też specyficznie umocowanym w obowiązującej aktualnie Konstytucji ogniwem władzy wykonawczej, może być inicjatorem aktów prawnych i szerzej pojmowanych procesów politycznych czy społecznych. Andrzej Duda deklarował (także wczoraj, czyli już po objęciu najwyższego państwowego urzędu) aktywną prezydenturę. Bardzo wielu z nas tego oczekuje, szczególnie w kontekście wyborczych obietnic. Warto jednakże zwrócić uwagę na jeden ważny aspekt tej właśnie sprawy, której przebieg poniekąd przesądza o tym, czy Andrzej Duda spełni pokładane w nim nadzieje, czy też rozczaruje wszystkich, w których tchnął nadzieję na przemianę w Polsce. Skoro pierwszy obywatel Rzeczypospolitej mówi o tym, że będzie aktywny i zanosi się na to, iż tak będzie, to i my – obywatele Rzeczypospolitej – też bądźmy aktywni. Aktywni w wymiarze wspólnot lokalnych, z jakich buduje się wspólnota całego narodu. Od rozmowy zaczyna się zmiana. Od słów przechodzi się do czynów. Im szerszy będziemy mieli wspólny słownik, tym więcej będzie nas łączyć.
Krzysztof Kotowicz