Tydzień temu w kinach premierę miała produkcja w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego pt.: „Żeby nie było śladów”. Powstała na podstawie reportażu Cezarego Łazarewicza. Opowiada historię Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki, który zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez milicjantów. 18-latek umiera w szpitalu po dwóch dniach cierpienia. Akcja filmu toczy się w Polsce w roku 1983, jednak patrząc na to, co działo się w ciągu ostatnich miesięcy w związku z kontrowersyjnymi interwencjami policji na Dolnym Śląsku, „Żeby nie było śladów” wydaje się być wciąż aktualne.
„BIJCIE TAK, ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW”
Polska, 1983 roku. W kraju wciąż obowiązuje, mimo zawieszenia, wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny, mający na celu zduszenie solidarnościowej opozycji. 12 maja Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Przemyk umiera po dwóch dniach agonii. Jedynym świadkiem śmiertelnego pobicia jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania – czytamy w opisie filmu.
EKRANIZACJA BESTSELLEROWEGO REPORTAŻU
„Żeby nie było śladów” to ekranizacja historii opisywanej w bestsellerze Cezarego Łazarewicza. „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka” to reportaż nagrodzony w 2017 roku Literacką Nagrodą NIKE.
To zdecydowanie jedna z najgłośniejszych zbrodni lat 80. w PRL. W pogrzebie 18-latka wzięło wówczas udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy z podniesionymi w znaku wiktorii dłońmi, milcząc odprowadzali trumnę Grzegorza Przemyka na warszawskie Powązki. Podczas dochodzenia i sądowej rozprawy władze PRL starały się za wszelką cenę odwrócić uwagę od winy milicjantów, przerzucając odpowiedzialność za śmierć maturzysty na sanitariuszy i lekarzy.
OPRAWCY PRZEMYKA NIE DOCZEKALI SIĘ SPRAWIEDLIWOŚCI
Zdjęcia do filmu zakończyły się w listopadzie ubiegłego roku. Mając jednak na uwadze ostatnie wydarzenia z udziałem dolnośląskich mundurowych – kontrowersyjne zgony trzech młodych mężczyzn po interwencjach policji, oglądając film, można odnieść wrażenie o jego smutnej aktualności. Śledztwa w sprawie okoliczności śmierci dwóch wrocławian i lubinianina wciąż trwają, więc nie nam to oceniać przed zakończeniem oficjalnego dochodzenia.
Oprawcy Grzegorza Przemyka niestety nie doczekali się sprawiedliwości. Potężny wpływ na tuszowanie sprawy wywarli chociażby Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy Jerzy Urban. W 2010 roku Sąd Najwyższy orzekł o przedawnieniu sprawy, podkreślając przy tym porażkę polskiego systemu sądownictwa.
GWIAZDORSKA OBSADA
W rolę Grzegorza Przemyka wciela się Mateusz Górski. Jednak film zdecydowanie należy do Tomasza Ziętka, znanego chociażby z roli Rudego w „Kamieniach na Szaniec”. W produkcji Matuszyńskiego gra on Jurka Popiela – przyjaciela zabitego Grzegorza. To postać cierpiąca po utracie bliskiego, która chce walczyć o sprawiedliwość za śmierć kolegi, nawet z własnymi rodzicami, przychylnymi tamtejszej władzy. Oprócz młodych aktorów, w obsadzie zobaczyć można Roberta Więckiewicza, Tomasza Kota, Agnieszkę Grochowską, Jacka Braciaka czy Sandrę Korzeniak.
Reżyserem filmu jest Jan P. Matuszyński, który zobrazował także „Ostatnią Rodzinę” – wielokrotnie nagradzaną na całym świecie historię Beksińskich. „Żeby nie było śladów” to kolejny poruszający hit absolwenta katowickiej Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego.
„ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW” – GDZIE OBEJRZEĆ?
Film miał polską premierę w piątek, 24 września. W naszym regionie tę poruszającą historię można zobaczyć w wielu kinach. „Żeby nie było śladów” znajdziemy w repertuarze: