10 grudnia 1982 roku koszykarz Górnika Wałbrzych, Mieczysław Młynarski dokonał wyczynu, którego do tej pory nikomu nie udało się poprawić.
Urodzony 17 maja 1956 roku w Resku, w meczu Górnika Wałbrzych z Pogonią Szczecin (133:109) rzucił aż 90 punktów. Jest to absolutny rekord polskiej ekstraklasy koszykarskiej, który pozostał niepobity aż do dzisiaj. Warto pamiętać, że wówczas wedle obowiązujących zasad za celne rzuty przyznawano jedynie 2 punkty. Nie obowiązywały przepisy o rzucie „za 3”.
Mieczysław Młynarski zdobywanie punktów miał zresztą we krwi. Czterokrotnie zostawał królem strzelców polskiej ligi: 1980, 1981 (aż 1115 punktów), 1983, 1984. Z Górnikiem Wałbrzych związany był w latach 1973-1987. W barwach tego klubu zdobył cztery medale mistrzostw Polski. W 1981, 1983 i 1986 roku zostawał wicemistrzem kraju, zaś w 1982 sięgnął po medal z najcenniejszego kruszcu.
Czy przekroczenie granicy stu punktów w legendarnym meczu było możliwe? Równe sto oczek to do dziś niepobity rekord NBA. Wynik ten uzyskał Wilt Chamberlain, który w barwach Philadelphia Warriors rzucił sto punktów w meczu przeciwko New York Knickers.
Jeśli chodzi o polskie podwórko, to niejaki Leszek Doliński, który w III lidze rzucił niebotyczne 134 (!) punkty. Wracając do Młynarskiego… Dlaczego nigdy nie opuścił na poważnie Polski? Wszakże już na koniec kariery grał „jedynie” w SVD 49 Dortmund. Komunizm to czas, w którym nie każdy zawodnik mógł opuścić kraj. Mimo tego, Mieczysław Młynarski na zawsze wpisał się w annały polskiej koszykówki.
Filip Macuda Foto: plk.pl