Świdnicki samorząd miejski zdecydował o opracowaniu programu polityki zdrowotnej dotyczącego zapłodnienia pozaustrojowego „in vitro”.
Miasto, którego oficjalnym patronem jest Święty Jan Paweł II, idzie w kierunku finansowania ze środków publicznych procedury budzącej społeczne kontrowersje i zastrzeżenia etyczne, określanej jako „leczenie niepłodności”.
Jak podał serwis internetowy świdnickiego ratusza radni miejscy przyjęli petycję wniesioną przez świdniczankę Annę Gromek, w sprawie podjęcia działań zmierzających do przyjęcia w Świdnicy programu polityki zdrowotnej, dotyczącego leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego in vitro.
Jeśli program uzyska pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji z budżetu miejskiego będzie możliwe dofinansowanie jednego cyklu zapłodnienia pozaustrojowego lub adopcji zarodka dla każdej pary zakwalifikowanej. Dotacja ma pokrywać 100% kosztów procedury i może wynieść nie więcej niż 5 tys. zł. Miasto zamierza na ten cel wydać przez najbliższe trzy lata ok. 190 tys. zł. Podobne programy finansują w Polsce inne samorządy. Należą do nich: Warszawa, Łódź, Gdańsk, Wrocław, Słupsk, Szczecin i Częstochowa, która in vitro dofinansowuje od ośmiu lat. Przez lata 2013 – 2016 procedura in vitro była finansowana także z budżetu państwa.
Świdnica liczy sobie ok. 50 tys. mieszkańców. Wspomnianą na wstępie petycję podpisało ponad 800 świdniczan. Przyjęcie petycji poparło 14 radnych, przeciw głosowało 8 samorządowców. Kilka dni temu skarbnik miasta Kacper Siwek, w wywiadzie dla portalu MojaŚwidnica.pl, pytany o stan budżetu Świdnicy pod wpływem kryzysu epidemicznego powiedział m.in.: Nie wiemy ostatecznie jak będą kształtowały się wpływy budżetowe, jaka będzie skala ubytków w budżecie, czy wreszcie państwo zaangażuje się w pomoc samorządom. Póki co sytuacja i informacje jakie otrzymuje po pierwszym miesiącu zamrożenia gospodarki są mało optymistyczne. Nie chcę nawet zakładać, że w kolejnych miesiącach również będziemy mieli z tak spektakularnym jak w kwietniu spadkiem dochodów z tytułu PIT. Dla każdego miasta, nie tylko dla Świdnicy oznaczałoby to po prostu utratę płynności finansowej i brak możliwości sfinansowania podstawowych wydatków w zakresie zadań obowiązkowych.
Foto: Świdnica – Facebook