Kilka miesięcy temu, w opracowaniach Tomasza Balbusa i Ksawerego Jasiaka, dotyczących struktur tarnopolskich Armii Krajowej, które ewakuowały się po wojnie tak teren Śląska, natknąłem się na wzmiankę o tym, iż organizacja ta swoim zasięgiem obejmowała również teren Kłodzka. Wszystkie ślady zbiegały się z nazwiskiem byłego członka AK Tarnopol Zygmunta Barana, który właśnie w tym okresie mieszkał w Kłodzku.
Ocalony…
Sprawa zaintrygowała mnie jeszcze bardziej, gdy okazało się, że Zygmunt Baran został skazany na długoletnie pozbawienie wolności, niestety nie dane mu było doczekać zakończenia wyroku.
Zmarł w więzieniu w Rawiczu, a znając podobne historie tamtejszych więźniów, byłem niemal pewien co było tego przyczyną. To spowodowało, że chciałem dowiedzieć się więcej. Szczęśliwymi zbiegami okoliczności udało mi się dotrzeć do mieszkającej w Kłodzku rodziny Zygmunta Barana. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, iż najbliżsi właściwie w bardzo niewielkim stopniu orientują się w tej sprawie, która przez lata owiana była, z wiadomych względów, rodzinnym nimbem milczenia. To definitywnie przekonało mnie, iż koniecznie trzeba zająć się tą sprawą. I chyba takie było zamierzenie Opatrzności…
W pierwszej kolejności szukałem informacji o miejscu pochówku na cmentarzu w Rawiczu. Po kontakcie z tamtejszym księdzem, opiekunem cmentarza, okazało się, że grób owszem jest, ale z powodu braku prolongaty jest przeznaczony do likwidacji (sic!). Jakież było zdziwienie księdza, kiedy poinformowałem go, iż wskazana osoba straciła życie w wyniku represji politycznych. Właściwie od ręki uruchomiony został proces objęcia grobu Zygmunta Barana ochroną prawną jako pomnika wojskowego. Uratowało to go od niechybnej likwidacji… Dodatkowo zapewniono mnie, iż w ramach dostępnych jeszcze środków na konserwację, podjęte zostaną działania restauracyjne samego nagrobka, a także otrzyma on specjalne oznaczenie przewidziane dla innych grobów więźniów politycznych spoczywających ta rawickiej nekropolii.
Po zebraniu większości dostępnych w sprawie Zygmunta Barana opracowań i źródeł archiwalnych. Po wielu godzinach rozmów z rodzinami, udało się oddać mam nadzieję w miarę wiernie, historię kłodzkiego rejonu eksterytorialnego Okręgu Tarnopolskiego AK-WiN, a tym samym również tragiczne losy jego komendanta.

Okręg Tarnopolski AK-WiN…
W latach 1945 – 1946 na tereny ówczesnego województwa śląsko-dąbrowskiego oraz dolnośląskiego i w okolice Zielonej Góry napłynęła znaczna liczba byłych żołnierzy niepodległościowego ruchu oporu z okręgu tarnopolskiego AK[1].
W środowisku tym zostały podjęte próby wznowienia działalności konspiracyjnej w celu przeciwstawienia się groźbie sowietyzacji Polski. Przedsięwzięcia te, zapoczątkowane jeszcze w ramach działalności organizacji „NIE” z sierpnia 1944 r., doprowadziły z czasem do powstania eksterytorialnych struktur Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”[2]. Struktury te utworzyli oficerowie Inspektoratu Tarnopol AK, ewakuowani na ziemie zachodnie. Podstawową bazę organizacyjną mieli stanowić żołnierze AK Okręgu Tarnopol, którzy po wysiedleniu z kresów wschodnich zamieszkali na Górnym i Dolnym Śląsku[3].
Okręg Tarnopolski działał praktycznie samodzielnie, jako szkieletowa kontynuacja tarnopolskiej struktury okręgowej AK. Stąd określany jest podobnie jak Okręg Lwowski, jako eksterytorialny. Z jednej strony organizacyjnie nie podlegał ostatniemu komendantowi Obszaru Lwowskiego „NIE”. Wspólne kontakty sprowadzały się do przekazywania ustnych relacji z obecnej działalności, zakończenia zaległych spraw demobilizacyjnych (tj. awanse i odznaczenia) i pobierania pozostałych z AK funduszy na prowadzona działalność. Z drugiej strony organizacja nie była również zależna od działalności Zrzeszenia WiN (działających na terenie Dolnego Śląska Okręgu Wrocław „Wschód” czy Okręgu Jelenia Góra „Zachód”). Kontakty między tymi siatkami miały charakter poziomy. W instrukcji z 29 marca 1946 r. komendant okręgu tarnopolskiego poinformował kadrę kierowniczą szczebla rejonowego: „W związku z częstymi zapytaniami co to jest WiN wyjaśniam, że jest to kryptonim ściśle związany z nami, którego nie należy [jeszcze] w tej chwili rozpowszechniać. Równocześnie zezwalam na kolportowanie pisma „Wolność’”[4].
Komendantem okręgu był mieszkający w Miechowicach k. Bytomia kpt. Bronisław Żeglin „Ordon”[5]. Jego zastępcą został por. Tadeusz Czuwajski vel Frydel ps. „Zagłoba”. Za sprawy organizacyjne i łączność w okręgu odpowiadał Józef Chrzan vel Wiktor Janikowski ps. „Sokrates”. W skład komendy okręgu (krypt. „BBSi”, „Karkonosze”) wchodzili ponadto: por. Paweł Michaliszyn „Ryszard” (kancelaria), kpt. Czesław Kropiwnicki „Znicz”, Barbara Baziak „Basia” (łączniczka), Józef Opacki „Mohort” (propaganda), ppor. Edward Szlagor ps. „Orwid” oraz pchor.. Władysław Żmuda ps. „Sęp” (wywiad i kontrwywiad) i „Biłgoraj” (być może był to kpt. Żeglin). Kpt. Zygfryd Szynalski „Tryk” (nieoficjalna funkcja organizacyjnego). Komórką legalizacji kierował Wincenty Krasicki ps. „Bartek”. Do jednych z najbliższych współpracowników komendanta „Ordona” należała, mieszkająca po wojnie w Polanicy Zdr. Stanisława Runiewicz vel Józefa Kowalska ps. „Kamila”[6].
Działalność Okręgu koncentrowała się przede wszystkim na propagandzie, zbieraniu i opracowywaniu wszelkich przydatnych informacji w formie okresowych sprawozdań[7], dotyczących sił NKWD, KBW, UB i MO oraz jednostek Armii Czerwonej, administracji, gospodarki i polityki oraz wiadomości o innych organizacjach niepodległościowych i osobach aresztowanych.
Równolegle działała również komórka legalizacyjna. W środowisku tym wydawano i kolportowano „Strażnicę Kresową” oraz „Żołnierza Kresowego” i „Honor i Ojczyznę”, jak również różnego rodzaju ulotki i broszury. Organizacja oprócz działalności sabotażowo-propagandowej, zajmowała się na szeroką skalę gromadzeniem broni i amunicji. Wykonane nieliczne akcje z użyciem broni miały charakter samowolny. Tego rodzaju działalność była surowo zakazana przez kpt. Żeglina. Zalecano natomiast prowadzenie szkolenia wojskowego[8].
Po ewakuacji z Kresów, okręg tarnopolski miał liczyć ok. 2500 ludzi. Jest to jednak tylko teoretyczna liczba potencjalnej bazy werbunkowej. Faktycznie stan liczebny siatki organizacyjnej nie przekroczył kilkudziesięciu kadrowych konspiratorów. W terenie mogli oni „uchwycić” maksymalnie kilkuset byłych żołnierzy Okręgu Tarnopol AK, osiadłych po ewakuacji na Śląsku[9]. Zwłaszcza, iż jeszcze przed ewakuacją w swoim rozkazie „Ordon” zalecił: „Pouczam, że na zachodzie jest gęsta sieć konfidentów komunistycznych, którzy różnymi sposobami wkradają się między zdrowo myślące społeczeństwo, następstwem czego są aresztowania i terror. Wobec tego pouczyć wszystkich Polaków z tut. terenów by się z nikim nie kontaktowali i nie wierzyli ładnym słówkom tych sprzedawczyków […] O ile ktoś spotka znajomych z szeregów AK niech zapisze ich adres i zamelduje dowódcy celem sprawdzenia”[10].
Struktura terenowa okręgu dzieliła się na inspektoraty. Jego działalność obejmowała również teren Dolnego Śląska. Siatka organizacyjna na tym obszarze (w dokumentach używano nazwy „inspektorat dolnośląski”) składała się z czterech rejonów podległych inspektorowi, kpt. Mieczysławowi Lipie ps. „Wichura”[11], który przeprowadzał okresowe kontrole placówek terenowych. Rejony posiadały swoje kryptonimy, jednakże w „poczcie” były określane także pseudonimami swoich komendantów:
- Rejon „Litwa” (Lubań, Lwówek, Legnica, Dzierżoniów) – ppor. Stanisław Muszyński ps. „Vickers”
- Rejon Żary – por. Wiktor Rzeźnik ps. „Giermek”
- Rejon „Obóz” (Oława, Brzeg, Opole) – kpt. Zygfryd Szynalski ps. „Tryk”
- Rejon „Kolumna” (okolice Kłodzka) – Zygmunt Baran
Grzegorz Palko