Pierwszy po dłuższej (pandemicznej) przerwie koncert Open Vocal Art School zapowiadał się jak każde wcześniejsze takie spotkanie, na które przybywamy od wielu lat, aby znaleźć się w urzekającej aurze sztuki śpiewu. Nikt nie mógł przewidzieć, że wydarzenie stanie się nade wszystko poruszającym wewnętrznie wyrazem tego, co napisano w haśle wieczoru „Solidarni z Ukrainą”.
Nie było zaskoczeniem, że i tym razem uczennice Agaty Bilińskiej – głównej animatorki (od słowa „anima” oznaczającego „duszę”) koncertów Open-Vocal’owych – zapewniły słuchaczom niezapomniane brzmienia na nadspodziewanie wysokim poziomie kunsztu wokalnego. Jest coś szczególnego w kłodzkich koncertach, na których staram się systematycznie być. Można po nich odnieść wrażenie wibracyjnej bezgraniczności dla utalentowanych i profesjonalnie kształconych śpiewających osobowości. Dzieje się tak zarówno, gdy słychać w głosie konkretnej osoby jej rozwój, jak i wtedy, gdy na scenę wkracza ktoś nowy i ujawnia wcześniej nieznane zasięgi temperatury czy intensywności głosu. Co więcej, nigdy na koncertach Open Vocal nie pojawia się nawet cień jednogłośności. To znaczy, że każda wokalistka – szczególnie gdy wykonuje wybrany utwór solo – pozwala usłyszeć jakąś unikalną barwę i styl śpiewu.
Tak właśnie było i tym razem, gdy w miniony piątek na gościnnej scenie Kłodzkiego Ośrodka Kultury słuchaliśmy czystych i mocnych wykonań. „Shallow” i „Lullaby of birdland” kołysząco wykonała „młodsza formacja” w składzie: Maja Bogdał, Amelia Kalisz, Kinga Kalisz, Wiktoria Sadowska, Milena Gajek. Solo i bardzo energetycznie wystąpiła Milena Gajek z piosenką „Million reasons” – można zapytać skąd tyle siły głosu w tak młodziutkiej osobie? Kojący był akcent Wiktorii Predko z piosenką „Make you feel my love”. Absolutnie wyrywającym z foteli był występ Katarzyny Woźnickiej, której interpretacja „Power of love” nadal przyspiesza rytm serc (mojego z pewnością!). „Falling slowly” Zuzanny Kozłowskiej był powrotem na brzeg łagodności i ciepła. Z kolei Natalia Krycka z „Dancing on my own” uczyniła swoim śpiewem wiele, abyśmy poczuli sprawczą siłę głosu. Na scenę wkroczył następnie zespół „Soul Mama” (nowa odsłona dawnej grupy „Mamy”): Gabriela Gołębiowska, Ewa Mikołajczak, Małgorzata Koszowska, Katarzyna Korbas-Cienka, Anna Gajek, Agata Bilińska. W ich wykonaniu usłyszeliśmy pulsujące „Little lies” i „Na językach”. Dwa przedostatnie utwory, czyli „Hold back the river” oraz „In the air tonight” usłyszeliśmy w dynamicznym wykonaniu „starszej formacji” w składzie: Zuzanna Gałka, Zuzanna Kozłowska, Wiktoria Predko, Amelia Wróblewska, Natalia Krycka, Zofia Wierszałowicz, Magdalena Szafarska, Katarzyna Woźnicka, Agata Rychlińska. I na finał „Fragile” Agaty Bilińskiej wyciszające wszelkie niepokoje i otwierające oczy duszy na światło nadziei.
Zanim podsumuję (spróbuję podsumować) wrażenia, należy wrócić do… początku koncertu. Po miłym powitaniu publiczności i artystów, jakiego dokonał dyrektor Kłodzkiego Ośrodka Kultury Tomasz Lasek, zarówno szef kłodzkiej instytucji kultury, jak i organizatorka wydarzenia Agata Bilińska nawiązali do aktualnej sytuacji związanej z inwazją Rosji na Ukrainę. Wszyscy, którzy przyszli na zapowiadany w naszym portalu koncert „Open Vocal Songbook”, stali się uczestnikami artystycznego wydarzenia pod hasłem „Solidarni z Ukrainą”.
Wprowadzeniem muzycznym stał się hymn kijowskiego Majdanu z 2014 roku – żałobna pieśń „Pływie kacza”. Utwór (którego fraza posłużyła za tytuł niniejszej relacji) powstał, by uczcić pamięć wojowników z Niebiańskiej Sotni, którzy zginęli na Majdanie. Aranżacja muzyczna Roho Konara – obecnego na scenie z gitarą i przeszywający do szpiku kości wokal Agaty Bilińskiej, zanurzyły wyobraźnię słuchaczy w morzu tragedii, z jaką chcą i muszą w roku 2022 uporać się Ukraińcy.
Lepiej słuchać niż o tym pisać czy mówić… Więc zamilknę na chwilę…
…
Najlepiej byłoby po imieniu podziękować za każdy zaśpiewany utwór. Podziękować za artystyczne piękno i wokalną staranność, jakimi jestem urzeczony. Także za sceniczną klasę i subtelność, które cenię bardzo. Dziękuję także za nadanie każdej z piosenek nowego znaczenia poprzez ich wpisane w kontekst mieszających się ze sobą cierpień i heroizmu Ukrainek i Ukraińców. Serce człowieka nie zna granic pojemności uczuć. Rozum człowieka nie jest zamknięty na nieskończoność. Uczucia i myśli splecione pięknem niech niosą nas nadal. Za tę wlaną na nowo nadzieję – dla Polski i dla Ukrainy – dziękuję najbardziej.
FOTO / VIDEO / RELACJA: Krzysztof Kotowicz