Bóg się rodzi, moc truchleje. Pan niebiosów obnażony! Ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony. Wzgardzony, okryty chwałą, Śmiertelny Król nad wiekami! A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Cóż masz niebo nad ziemiany? Bóg porzucił szczęście swoje. Wszedł między lud ukochany, dzieląc z nim trudy i znoje. Niemało cierpiał, niemało. Żeśmy byli winni sami, W nędznej szopie urodzony, żłób Mu za kolebkę dano! Cóż jest czym był otoczony? Bydło, pasterze i siano. Ubodzy, was to spotkało witać Go przed bogaczami! Potem królowie widziani cisną się między prostotą, niosąc dary Panu w dani: mirrę, kadzidło i złoto. Bóstwo to razem zmieszało z wieśniaczymi ofiarami. Podnieś rękę, Boże Dziecię, Błogosław Ojczyznę miłą! W dobrych radach, w dobrym bycie wspieraj jej siłę Swą siłą. Dom nasz i majętność całą, i wszystkie wioski z miastami. A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami.
Kolęda „Bóg się rodzi, moc truchleje” to bardzo polska, a równocześnie bardzo teologicznie finezyjna pieśń. Jest zakorzeniona w naszych trudnych dziejach, pokazująca jak niektórzy Polacy potrafili odnajdywać siłę i wiarę w lepszą przyszłość i wiązać ją z wiarą w Jezusa Chrystusa. Została napisana przez Franciszka Karpińskiego w roku 1787. Tekst odzwierciedla treść prologu Ewangelii Św. Jana. Zestawia też szereg paradoksów (ogień krzepnie, blask – ciemnieje) na znak, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Franciszek Karpiński jest niesamowicie precyzyjny, a każde jego słowo ma wielkie znaczenie i jest przemyślane. Prezentowana dzisiaj wersja królowej polskich kolęd melodycznie nie odbiega od tradycyjnych brzmień. Za to na ekranie widzimy niezwykłą fabułę (zarejestrowaną kilka dni temu), dzięki której – być może – zdołamy przenieść treść świątecznej pieśni do naszej codzienności.
Czafam wam botkac korede mogfam marta florczyk