Czternaście postaci pochodzenia żydowskiego. Każda z osób ze swoją niepowtarzalną biografią. Wielokrotnie zapętlone dramatyczne dzieje ludzi urodzonych w przedwojennym Wrocławiu – mieście, które wtedy było na wskroś niemieckie. Film pt. „Jesteśmy Żydami z Breslau” obrazuje niemiecki punkt widzenia na historię najnowszą.
20 września 2018 r. ząbkowiczanie mogli obejrzeć zrealizowaną dwa lata temu produkcję autorstwa Karin Kasper i Dirka Szusziesa (przed południem młodzież, po południu dorośli). W zapowiadanym przez nasz portal przedpołudniowym pokazie filmu uczestniczyli twórcy, którzy po projekcji w Ząbkowickim Ośrodku Kultury spotkali się z uczniami Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława Jagiełły.
Jeszcze przed wyświetleniem filmu reżyserzy Karin Kasper i Dirk Szuszies wprowadzili widzów w przesłanie swojego dzieła. Już po seansie, oboje niemieckich reżyserów podzieliło się swoimi refleksjami związanymi z pracą nad filmem. Akcentowali przy tym potrzebę wyciągania wniosków z lekcji historii, ale też mocno zaznaczali, że rozmowy z czternastoma Żydami, którzy urodzili się we Wrocławiu i tam zaczęli doświadczać symptomów politycznych zmian związanych z nazizmem, wymagały od nich sporego wysiłku. Urodzeni w Breslau rozmówcy byli młodzi, sięgali marzeniami w przyszłość. Byli członkami trzeciej co do wielkości gminy żydowskiej w przedwojennych Niemczech. Od chwili, gdy do władzy doszedł Adolf Hitler, żydowskich nastolatków łączyły prześladowania ze strony Niemców. Kilkoro zdołało jeszcze przed 1939 rokiem opuścić Niemcy, inni przeżyli obóz koncentracyjny Auschwitz. Obecnie ich życie toczy się w różnych krajach. Niektórzy przyczynili się do założenia i budowy państwa Izrael. Autorzy filmu musieli najpierw dotrzeć do ich obecnych miejsc życia, po czym – jako członkowie narodu niemieckiego – zyskać zaufanie swoich rozmówców.
W filmie w mozaikowy sposób mieszają się świadectwa, będących już w podeszłym wieku, pań i panów, których dzieciństwo i młodość nasączone są traumą. Równolegle pojawiały się sekwencje warsztatów naukowych międzynarodowej grupy studentów we Wrocławiu, poświęconych dziejom społeczności żydowskiej w tym mieście. Twórcom filmu udało się uchwycić spotkania dwojga z czternastu Żydów, którzy zdołali przybyć w 2015 roku do Wrocławia i przekazać część swoich wspomnień w miejscach stanowiących dla nich część ich życiorysu. Jednym z takich punktów jest Synagoga Pod Białym Bocianem, która jeszcze na początku lat 90. ubiegłego wieku popadała w ruinę. Aktualnie ośrodek położony przy ul. Włodkowica jest jednym z żywotnych centrów kultury i spotkań edukacyjnych. Na uwagę zasługuje otwartość, z jaką byłych mieszkańców stolicy Dolnego Śląska przyjął prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
Pod koniec filmu pojawia się kontrowersyjny wątek. W 2015 r. (w rocznicę „nocy kryształowej”), odbył się we Wrocławiu Marsz Wzajemnego Szacunku zainicjowany przez miejscową gminę żydowską oraz samorząd miejski. Brało w nim udział kilkaset osób na czele z prezydentem Wrocławia i przewodniczącym gminy żydowskiej. Na filmie widać urywki relacji z tego wydarzenia z 9 listopada 2015 r. Mieszają się one z cząstkami relacji z manifestacji środowisk narodowych, które odbyła się 11 listopada 2015 r. Na ekranie widać bardzo liczne zgromadzenie, którego uczestnicy niosą biało-czerwone flagi. Pomiędzy tymi obrazkami pojawia się także kilkusekundowy fragment z innego zdarzenia. 18 listopada 2015 r. trwała legalna pikieta antyimigrancka pod wrocławskim ratuszem inicjowana przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską. W jej trakcie spalono kukłę Żyda, co opinia publiczna uznała za niegodny eksces, a jego sprawca został skazany na karę więzienia. Można przy tym odnieść wrażenie, że oba marsze i wspomniana pikieta odbywały się w tym samym czasie, co sugeruje antysemickość Polaków.
Ta zaskakująca niespójnością z całym filmem końcowa sekwencja stała się też pretekstem do wypowiedzi w debacie po filmie. O ile młodzież nie odnosiła się do tego tematu, o tyle dorośli uczestnicy rozmowy mówili nawet o „zawstydzeniu polskim neofaszyzmem” i wskazywali Polskę oraz Węgry, jako kraje, gdzie pojawiać się mają – według polskich uczestników debaty – przypadki nietolerancji. Niemieccy goście akceptowali takie tezy. Mówili o ważnej – ich zdaniem – potrzebie tworzenia więzi europejskich ponad celami, jakie wytyczają sobie odrębnie narody Europy. Młodzież licealna była bardziej zainteresowana tym, jak powstał film, a jeszcze bardziej losami ukazanych w nim postaci. Dyskusję prowadziła Regina Bigoś – germanistka ząbkowickiego LO, a poza reżyserami Karin Kasper i Dirkiem Szusziesem uczestniczyli w niej wiceburmistrz Ząbkowic Śląskich Ewa Figzał i dyrektor Ząbkowickiego Ośrodka Kultury Zbigniew Łupak.
Poznawanie prawdy historycznej wymaga spojrzenia na ludzi i zdarzenia z wielu perspektyw. I tych subiektywnych w formie świadectw, co jest wartością filmu „Jesteśmy Żydami z Breslau”. I obiektywnych, formułowanych w oparciu o dokumenty dostępne w archiwach czy bibliotekach. Takie zestawienie, a być może i odważna konfrontacja obu śladów może dać nam, współczesnym, rzetelny i panoramiczny obraz minionych czasów.